sobota, 30 marca 2013

Rozdział 18

Niall

Stała tu, obok mnie, jak zawsze jej włosy leżały na ramionach, były związane bladoróżową kokardą w wysoki kucyk. Zakręcone kosmyki włosów, które nieudolnie wymsknęły się spod gumki przyozdabiały jej pociągłą twarz. Jej idealne wcięcie w talii zasłaniała szersza bluzka, która zarazem odsłaniała kawałek jej smukłego ciała. Czarne leginsy podkreślały długość jej nóg, a czarne vansy zdobiły jej małe stopy. Mimo wszystkiego najpiękniejsze były jej oczy. Duże, mocno podkreślone tuszem. Były brązowe, ciemno brązowe. Policzka miała gładkie w dotyku, tak często się rumieniła, uwielbiałem to, była taka urocza. Wszystko co robiła było delikatne i subtelne. Uśmiechała się przez sen, podnosiła do góry lewy kącik ust co sprawiało, że jej dołeczek w policzku stawał się widoczny. Kiedy się denerwowała wyglądała czarująco, udawała, że jest zdenerwowana, a tak naprawdę zawsze pragnęła się uśmiechać. Za każdym razem chciałem mieć powód, aby to robiła, wystarczył uśmiech, lub głupi żart. Miała trudny charakter, górowała u niej stanowczość i nieśmiałość. Myślała, że umie doskonale skrywać emocje i uczucia, ale umiałem wyczytać wszystko w tych poetycznych oczach. Wystarczyło mi jej jedno spojrzenie. Usta miała bardzo duże, były wyraźnie zakończone. Nie używała szminki, a miały naturalnie ciemno malinowy kolor, kiedy je otwierała wydobywał się z nich wysoki głos. Ciągle się śmiała, z byle czego, lecz kiedy to robiła zasłaniała usta swoją drobną dłonią. Kiedyś mówiła mi, że nosiła aparat, co wyjaśniało by jej idealnie proste zęby. Mimo, że była dziewczyną kochała oglądać piłkę nożną, często opowiadała o swojej ulubionej drużynie i wyzywała nielubianych piłkarzy, grała z Harry'm w Fifę, rzadko wygrywała, ale cieszyła się tym jak dziecko. Lubiła, jak grałem jej na gitarze, zawsze dośpiewywała parę swoich słów. Kochała szeptanie do ucha i całowanie w policzek, kiedy ktoś obejmował ją od tyłu zamykała oczy i opierała się na jego barku. Gardziła używkami, kiedyś paliła, stwierdziła, że to był jej najgorszy błąd w życiu, alkohol konsumowała tylko w małych ilościach. 'Można bawić się też na trzeźwo, tylko trzeba mieć z kim.' zawsze powtarzała. Effy wytłumaczyła mi, że to przez ich macochę. Nie pojmowałem tego do końca, ale ją rozumiałem. Uwielbiała towarzystwo Zayn'a. Twierdziła, że to 'złoty chłopak.' Z dziewczynami najlepszy kontakt utrzymywała z Effy, ale także przyjaźniła się z resztą dziewczyn. Nigdy nie wiedzieliśmy z czego się śmieją i czemu płaczą, były dla nas zagadką. Mimo, że to był dopiero niecały miesiąc, wiedziałem o niej cholernie dużo, zapamiętywałem każdy jej szczegół... ale teraz liczyła się ona, stała tu i wpatrywała się w moje oczy zmieszana. Tym razem nie mogłem w nich nic wyczytać. Strach? Zadowolenie? Nie miałem pojęcia.


 To słod­kie, kiedy ktoś wie o To­bie na­wet naj­drob­niej­sze szczegóły. Nie dla­tego, że be­zus­tannie mu przy­pomi­nasz, ale dla­tego, że po pros­tu zwra­ca na to uwagę. 

Elly

Utonęłam. Chciałam się odwrócić, lecz już nie było odwrotu. Mrugnęłam powolno i zagryzłam nerwowo wargę. Przycisnął mnie do ściany jeszcze bardziej, a ja oparłam ręce na jego klatce piersiowej próbując go odepchnąć. Ciągle patrzyliśmy się sobie w oczy, moje serce biło jak szalone. Jego oddech na moich wargach nasilał się. Byłam już gotowa, nie miałam wyjścia, chciałam go pocałować, położyłam rękę na jego policzku i nagle drzwi pokoju obok, którego staliśmy otworzyły się z dużym rozmachem. Momentalnie go odepchnęłam co dzięki jego woli udało się. Dostrzegłam śmiejącego się Zayn'a.
- Spokojnie, już idę. - Parsknął i zamknął drzwi. Ponownie wszedł do pokoju. Odwróciłam się od Niall'a oblana rumieńcem, w ostatniej chwili zawróciłam i złapałam go za rękę patrząc mu z oczy.
- Pójdę.. tylko trzymaj mnie wtedy za rękę, proszę, będę czuć się o wiele pewniej. - Szepnęłam i posłałam mu czarujący uśmiech. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę pokoju dziewczyn. - i zapomnijmy o tym. - Dodałam nie odwracają wzroku od drzwi do pokoju Dan. Już nie miałam ochoty tu być, chciałam wyjechać.  Nie zapomnę o tym, nie chcę o tym zapominać. Jak ja mu spojrzę w oczy? Za każdym razem jest coraz trudniej się od nich oderwać.
 
Na plecach Pezz dochodziłyśmy na dół. Wyścig między mną i Edwards, a Eleanor i Danielle trwał zaciekle. Jednoznacznie wygrała przeciwna drużyna, razem z Perrie nie przeżywałyśmy tego zbytnio, wręcz przeciwnie, zaczęłyśmy się śmiać. W końcu, skończyło się na tym, że upadłam na ziemie. Śmiech jeszcze bardziej rozniósł się po pokoju. Razem zrobiłyśmy sobie dobre kanapki i usiadłyśmy obok zaspanych chłopaków. Louis nie był już obecny, spał i chrapał głośno. Podśmiechiwaliśmy się z niego pod nosem aby go nie obudzić.
- To co, jakaś rundka fify? - Wyszczerzył się Harry podając mi joystick'a.
- Daj spokój, nie o tej porze. - Skrytykowałam jego pomysł i poczochrałam jego włosy. Były takie puszyste i przyjemne w dotyku.
- Trzeba zbierać się do spania. - Na słowo Zayn'a zaczęłam robić się zmęczona. Pokiwałam zgadzając się z nim głową i wstałam zgaszając telewizor. Podążyła za mną Eleanor, Perrie, Danielle, Effy, Harry i Niall. Liam dalej przeskakiwał  po programach, a Lou dalej pogrążał się w głębokim śnie. Szłam powoli obok Harry'ego i co chwilę go szturchałam, co odwzajemniał z rozbawieniem. Już miałam wchodzić do pokoju, kiedy silną, wytatuowaną ręką zatrzymał mnie Zayn. Rzuciłam mu pytające spojrzenie.
- Jest co jest, nie pozwól sobie go skrzywdzić, bo skrzywdzisz siebie tym o wiele bardziej. Będzie o ciebie dbał, to nie jest tylko przyjaźń. - Spojrzał mi szczerze w oczy. Pokiwałam głową i skinęłam nią wdzięcznie.
- Obiecuje. - Podciągnęłam do góry jeden kącik ust. - Dobranoc. - Powiedziałam cicho i weszłam do mojego pokoju. Słychać było, że ktoś kąpie się w łazience, Niall. Wzięłam swoje rzeczy do rąk i zabrałam koc z łóżka, zeszłam na dół i położyłam się na kanapie. Nie chciałam spać z nim, nie uważam to za zbyt komfortową decyzję. Payne patrzył się na mnie jak na idiotkę.
- Co ty tu robisz? - Nie odrywał ode mnie wzroku marszcząc brwi.
- Kładę się spać. - Odpowiedziałam uśmiechem i rozłożyłam się wygodnie, złożone dłonie położyłam pod głową, zamknęłam oczy i starałam się zacząć myśleć o czymś miłym.
- Zwariowałaś? Teraz jest w miarę ciepło, ale w nocy strasznie się tu oziębia dlatego, że nie ma kto podkładać do kominka. - Na górę. - Pewnie mi rozkazał, na co odpowiedziałam słyszalnym śmiechem. Li zdenerwował się i wstał podnosząc mnie na ręce, zaczęłam wyrywać się z całych sił.
- Dobra, sama sobie pójdę, puść mnie! - Uderzyłam pięścią i właśnie w tym momencie zostałam postawiona na nogi.
- Proszę bardzo, ruszaj. - Posłał mi ironiczny, a zarazem wesoły uśmiech. Dowiódł swego, robiłam tak jak kazał. Nacisnęłam klamkę i weszłam po raz kolejny do pokoju. Na ramieniu zawieszony miałam duży, granatowy kocyk. Woda dalej uderzała o gołe kafelki w prysznicu. Położyłam się na łóżku i przykryłam się kocem przy czym wyciągnęłam nogi opatulone ciepłymi skarpetkami na zewnątrz, zamknęłam powieki i zasnęłam spragniona odpoczynku.
 Głośny trzask i jednorazowe jęknięcie oderwało mnie od snu. Niall uderzył się w ramię, o szafę. Podniosłam niechętnie głowę do góry. Bez koszulki, w granatowych dresach masował ramię ze skwaszoną miną.
- Ciota. - Dodałam cicho i zamknęłam rozbawiona oczy. Horan odburknął wyraźnie niezadowolony. Poczułam doskwierające zimno, które nasiliło się przez czas kiedy spałam. Zatrzęsłam się i podciągnęłam koc. Blondyn podszedł i podniósł kołdrę.
- Wstań. - Rzucił. Westchnęłam i przeciągnęłam się na drugą stronę, byłam za bardzo zaspana, aby to robić. - No bo cię zwalę na podłogę. - Zaśmiał się, a ja sturlałam się  Leżałam przez chwilę na ziemi i zaraz wstałam. Położyłam się i nakryłam się kolejną warstwą kołdry. Odsunęłam się pewnie od Niall'a. Jego włosy były mokre, przykrył się kołdrą i założył na nią jedną nogę.
Leżałam już parę godzin. Zimno nie pozwalało mi zasnąć. On  spał już od dawna, lekki uśmiech przyozdabiał jego słodką twarz. Jakby śnił, że jego marzenia się spełniają. Przybliżyłam się do niego, miałam nadzieję, że go nie obudzę. Objęłam go ręką w pasie i oparłam głowę na jego ramieniu, tak jak myślałam, biło od niego ciepło. Ogrzałam swoje ciało i zaczęłam zasypiać, kiedy to on przytulił mnie bardzo mocno, przyciskają mnie do swojego ciała. Moje usta były na poziomie jego podbródka, mimo moich myśli, nie przeszkadzało mi to. Zamknęłam oczy i już po pary minutach zasnęłam, z szczerym uśmiechem.
___________________________________________________________________________

CZYTASZ - KOMENTUJESZ

Wesołych Świąt Wielkanocnych! Nie jest to pewnie to czego się spodziewaliście, ale coś jest : )

JAK PODOBA WAM SIĘ WYGLĄD BLOGA?

Podoba wam się przemyślenia Niall'a? Dzięki nim możecie bliżej poznać Elly. Mam nadzieję, że dalej będziecie ją lubić. 
  • Dodawajcie blog do obserwujących. 
  • 40 komentarzy - następny rozdział. 
  • Polecajcie znajomym, directionerką!
  • Chcecie być informowani o nowych rozdziałach? Odwiedzajcie zakładkę 'Informowanie'. 
  • Są nowe zdjęcia w zakładce bohaterowie! Nie czekajcie dłużej! Poznajcie bohaterów! 
 Komentujcie bo to dla mnie bardzo ważne, dla was to parę sekund, a dla mnie to wielka motywacja. Czekam właśnie na twój komentarz, nie licz na innych, bo ja właśnie liczę na ciebie!

_____________________________________________________________________________

KTO NIE MOŻE DOCZEKAĆ SIĘ JUŻ 19 ? ♥ 

piątek, 29 marca 2013

Nowy Wygląd

Cześć łośki!
Mam do was bardzo ważne pytanie.

JAK PODOBA WAM SIĘ NOWY WYGLĄD BLOGA?

Także liczę na odpowiedź w komentarzu.

Wygląd jest bardziej 'słodki i uroczy', tak mogę go opisać, nowy nagłówek skrywa już wszystkie postacie. Męczyłam się przy nim godzinę, a powodem był chwilowy brak internetu. Skądś to pewnie znacie : )  W tej chwili czekam na wykonanie nagłówka, od innej dziewczyny, ale nie wiem czy się doczekam, więc jest teraz ten! Rozdział 18 może pojawić się najwcześniej w niedzielę, nie wcześniej. Podejrzewam jakieś spóźnienie z tym rozdziałem. Powód? Każdy go zna i wie o co chodzi! ŚWIĘTA WIELKANOCNE. Ciasta, porządki, malowanie jajek.. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie.

Wesołych Świąt Wielkanocnych, tak w ogóle! Smacznych jajek! < 3

 No i pewnie zżera was ciekawość, czy Elly i Niall się pocałują. Powiem wam jedno, Niall się ucieszy. Naprowadziło was to na coś?
 



Dobranoc kochani! ♥ - Mullingar girl


Aktualność: Wstawiłam nowe zdjęcia w zakładce 'Bohaterowie'.

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 17


- Coo? Spalony! Co to ma być? - Słyszałam jak przez mgłę Styles'a. Otworzyłam oczy i już po chwili zmrużyłam je z powodu rażenia ekranu. 'Gdzie jestem?' Było pierwszą moja myślą. Okryta ciemno niebieską bejsbolówką i przytulona czyimiś, silnymi rękami przypomniałam sobie jak to się stało. Tak, mecz. Podniosłam głowę i zobaczyłam twarz o jasnej karnacji, cienkich ustach i czarujących, niebieskich oczach.
- Wstałaś. - Szepnął cicho i zaczął ocierać rękami o moje ramiona. - Cała się trzęsłaś, więc przykryłem cię bluzą, śpij. - pogłaskał mnie po włosach i podciągnął do góry jeden kącik ust. Zrezygnowałam z jego propozycji i wstałam otwierając oczy szeroko. Siedemdziesiąta minuta meczu, zauważyłam, że Perrie także zaspała.
- O Elly, wiesz co tu się dzieje? Gola strzelili, cioty. - Burknął ostatnie słowo Hazz i zamoczył usta w coli. Obejrzałam powtórkę, którą puścił realizator.
- Ewidentny spalony! - Machnęłam ręką. - Tak to już jest kiedy sędziowie są za Real'em. - Odsunęłam się od Niall'a i przybliżyłam się do Harry'ego. Ponownie zaczęliśmy wymieniać swoje poglądy. Uwielbiałam z nim rozmawiać o piłce nożnej. Mieliśmy to samo zdanie i lubiliśmy podobne drużyny, wspaniale.
- Tak w ogóle, która godzina, ile przespałam?  - Spytałam i wzięłam telefon loczka do ręki. - Co? Już 23? - Bardziej stwierdziłam niż spytałam.
- A zasnęłaś o 22:30. - Uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy. Odwzajemniłam go, ale poczułam się niekomfortowo. Bez zastanowienia przytuliłam się do Niall'a, co widocznie go zadowoliło. Mimo tego, że był to uśmiech czysto przyjacielski, poczułam się 'dziwnie'. Nagle zaczął dzwonić dzwonek od telefonu. Jak się okazało, do Louis'a dobijała się jego mama. Ręką dał nam znać abyśmy przyciszyli.
- Nie mów! - Mówił entuzjastycznie. - Mamo, gratuluję! Pozdrów go i powiedz, że wybrał wspaniałą kobietę. - Tommo wstał z podekscytowania i zaczął chodzić po całym pomieszczeniu. Rozłączył się i zaczął mówić głośno.
- Moja mama wychodzi za mąż! Chłopcy jesteście zaproszeni, z osobą towarzyszącą i już potwierdziłem wasze przybycie. - Zaśmiał się i przytulił Eleanor.
- Gratuluję. - Posłałam mu ciepły uśmiech.
- To raczej do mojej mamy. - Ukazał swoje śnieżno - białe zęby Loui.
- Musze do niej zadzwonić! - Wstała Eleanor i poszła na górę po telefon. Louis szybkim krokiem ruszył za nią i już po chwili zniknęli za rogiem. Co miałam robić? Nie znałam tej kobiety, tak było miło, że wychodzi za mąż, ale nie wiedziałam kim jest, nie potrafiłam dzielić się z nimi szczęściem. Wróciłam do oglądania meczu.
- Ouch, co to było. - Zareagowałam na strzał do bramki. Chaos rozszedł się po całym pokoju, widocznie ślub bardzo ich cieszył. Stwierdziłam, że nie ma sensu siedzieć tu i wpatrywać się w coś w czym nie uczestniczę. Wstałam z kanapy i poszłam na górę. Przechodząc obok pokoju Calder usłyszałam parę zdań, które wymawiała do telefonu. 'No pewnie, że przyjadę.' 'Nie mogę się doczekać.' 'To będzie coś!'. Po głowie przeszło mi pytanie. ' Ciekawe jak muszą się czuć ci ludzie, to musi być dla nich taki wspaniały dzień.' W pewnym sensie im zazdrościłam. Zazdrościłam im prawdziwej miłości, co chcieć więcej od życia. Nacisnęłam klamkę i przekroczyłam próg pokoju. Tak jak ostatni raz, czuć było zapach jego perfum. Oderwałam się od myślenia o nim i otworzyłam laptopa, usiadłam na łóżku i weszłam na facebook'a. Nic niezwykłego działo się w Newcastle, nie dziwię się, nikt nie miał czasu wchodzić podczas przerwy świątecznej w internet. Znużona zamknęłam laptopa i wykręciłam numer Chelsea.  Odebrała i celowo zmieniła głos. Wybuchnęłam śmiechem, spytała się co słychać. Co miałam odpowiedzieć? Że czuję się teraz, w pewien sposób odrzucona? Powiedziałaby, że wymyślam.
- Jakoś od razu po Sylwestrze. - Powiedział z nutką zwątpienia Harry. Chłopcy prawdopodobnie stali pod drzwiami, a ja niekulturalnie podsłuchiwałam.
- Dwa tygodnie... - Odparł Niall.
- No to wiesz, musisz sobie kupić garnitur. - Stanowczo odpowiedział Styles.
- Mam przecież jakiś stary, chyba.. albo dobra, kupię. - Hazz odpowiedział na to śmiechem.
- Dobra, idę bo Effy chyba zasnęła na dole, wezmę ją na górę. - Słychać było poklepywanie po plecach i jakikolwiek ślad po loczku zniknął. Niall wszedł do pokoju. Uśmiechnął się do mnie i podszedł do szafy.
- Co tutaj tak sama robisz? - Oderwał wzrok od ubrań i spojrzał na mnie.
- Spędzam sobie czas.. sama. - Rozłączyłam telefon i położyłam go na łóżku.
- Marnujesz czas, prędzej czy później będziesz musiała zabrać się za wybór sukienki na wesele. - Wzruszył ramionami i usiadł obok mnie biorąc mojego laptopa na kolana.
- Ciekawe na jakie wesele, nie idę na żadne wesele. - Burknęłam.
- Idziesz, jako najpiękniejsza osoba towarzysząca. Myślisz, że z kim pójdę? - Zamknął laptopa i usiadł naprzeciwko mnie krzyżując nogi.
- Zapewne z kimś pójdziesz. - Poważnie na niego spojrzałam, próbując nie patrzeć w jego oczy. - Zaproś mamę. - W chwili kiedy to powiedziałam uświadomiłam sobie jakie jest to głupie, tak jak myślałam rozbawiło to Horan'a.
- Żartujesz? Moja mama idzie z moim ojczymem. - Powiedział, a ja dalej nie dowierzałam, że powiedziałam coś tak głupiego.
- To dobrze. - Oparłam się o poduszkę i wzięłam telefon. Irlandczyk wyrwał mi go z rąk i włożył sobie do kieszeni. Skupił się na mnie wzrok i uśmiechał się subtelnie.
- Proszę zastanów się nad tym. - Ujął mnie za rękę i pogładził ją.
- Nie. - Zabrałam rękę, wstałam i wyszłam z pokoju. Wychodząc usłyszałam ciche westchnięcie. Nie może zrozumieć, że nie chcę tam iść? Przez chwilę zastanawiałam się, który pokój jest Danielle. Kiedy już zorientowałam się, który to, weszłam tam bez skrupułów. Siedziały tam we cztery i oglądały sukienki. 'Zły ruch' - pomyślałam.
- O! Elly! Co ubierasz? - Spytała momentalnie Dan.
- Nic. - Odpowiedziałam ewidentnie zdenerwowana i zamknęłam drzwi. Kierowałam się szybkim krokiem na dół i nagle ktoś złapał mnie w talii i przyciągnął natarczywie. Przyciągnął moje nadgarstki i przyparł mnie do ściany.
- Jeju, przestań. - Warknęłam i odchyliłam twarz. Przycisnął mnie jeszcze bardziej. - Zachowujesz się jak dziecko. - Zmarszczyłam nos i zaczęłam mówić donośnie.
- Rozumiesz, że nie znajdę bardziej wyjątkowej partnerki na tą okazję? - Podniósł do góry jedną brew i przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. Serce zaczęło bić mi jeszcze bardziej, poczułam się niesamowicie, mimo tego, że gotowało się we mnie ze złości. Nie mogłam podnieść wzroku, jego oczy wpływają na mnie w dziwny sposób.
- Rozumiesz, że nie znam tych ludzi? Znam was dopiero miesiąc, o tamtych osobach nawet nie wspomnę. - Zacisnęłam zęby.
-  Będziesz towarzyszyć mi, nie im. Nie wyobrażam sobie tego bez ciebie. Nie wyobrażam sobie kogoś innego przy mnie niż ty. Ty zrozum. - Puścił moje ręce i podniósł mój podbródek, zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy. Zrobiłam to, największy błąd jaki mogłam wtedy popełnić. Mogłam je nazwać uzależnieniem, kiedy spojrzałam raz nie mogłam przestać. Nadal nie wiem czemu to zrobiłam. Zbliżył się do moich ust. Poczułam jego oddech na swoich ustach. Był tak blisko... Zapragnęłam ich dotknąć, liczyłam, że jakiś cud mnie od tego powstrzyma. Nie mogłam tego zrobić, mimo tego tak chciałam.



 ___________________________________

CZYTASZ - KOMENTUJESZ

Jest ! Krótki? Też tak myślę, ale nie mógł się skończyć w innym momencie niż ten! Jak myślicie, dojdzie do pocałunku? Pewnie macie taką nadzieję..

Więc dzięki za wszystkie komentarze, ale widzę, że przybywają nowi obserwujący, a komentarzy od nich brak. Czemu tak robicie? Szkoda wam paru sekund? Przykro mi ..

  • Dodawajcie blog do obserwujących. 
  • 35 komentarzy - następny rozdział. 
  • Polecajcie znajomym, directionerką!
  • Odwiedzajcie zakładkę 'Informowanie'. 
 Komentujcie bo to dla mnie bardzo ważne, dla was to parę sekund, a dla mnie to wielka motywacja. Czekam właśnie na twój komentarz, nie licz na innych, bo ja właśnie liczę na ciebie!

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 16


- Chyba zwariowałeś, puść mnie. - Krzyczałam mu prosto w twarz i uderzałam pięściami o jego klatkę piersiową.
- Już dawno zwariowałem. - Zaśmiał się Niall obracając się wokół własnej osi, położył mnie przezornie na łóżko.
- Dziękuje. - Uśmiechnęłam się ironicznie i wstałam do drzwi. Słychać było piski, śmiech i głośne rozmowy. Zeszłam na dół, nie było już nikogo. - Świetnie. - Powiedziałam rozdrażniona. Obróciłam się i go zobaczyłam. Włosy zwyczajnie zaczesana na bok i aparat na zębach. Podskoczyłam z przerażenia. Pozostało mi bycie z nim w jednym pokoju.
- Widzisz co zrobiłeś. Chciałam spać z siostrą. - Warknęłam i założyłam ręce.
- To wina Harry'ego. - Odpowiedział z oburzeniem i podniósł go góry jeden kącik ust. Odwróciłam od niego wzrok i ruszyłam do kuchni.
- Jest tu cokolwiek do jedzenia? - Zaczęłam pałaszować po kuchni i otwierałam kolejno szafki. - Nie ma. - Weszłam ostrożnie po schodach i otworzyłam drzwi do pokoju Effy. Chciałam spytać się jej czy nie zechciałaby wybrać się ze mną do sklepu. To co ujrzałam było urocze. Dziewczyna przemęczona drogą już spała, a Styles obejmował ją ręką i przytulał ją subtelnie. Kiedy otworzyłam drzwi podniósł do góry głowę. Machnęłam tylko ręką i uśmiechnęłam się. Zamknęłam drzwi powolnie, aby jej nie obudzić. Nagle donośny odgłos klaksonu od Range Rover'a Horan'a rozniósł się po całej okolicy. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Irlandczyka siedzącego w aucie z czarującym uśmiechem na twarzy. 
Głupek. - Szepnęłam i uśmiechnęłam się mimo woli. Tak, moja głupia natura. Zakochałam się, nie chciałam dalej się do tego przyznać samej sobie. Starałam się być dla niego zimna i niemiła, unikałam go. Zeszłam na dół i zarzuciłam na siebie ciepłą kurtkę. Otworzyłam drzwi do auta i rozsiadłam się na miejscu pasażera.
- Gdzie jest najbliższy sklep? - Spytałam zaciekawiona, niemiłym tonem.
- 25 mil. - Odparł po krótkim zastanowieniu. W odpowiedzi westchnęłam głęboko i wzruszyłam ramionami.
- Trudno, ruszaj kierowco. - Powiedziałam żartobliwie i włączyłam radio. Spokojna piosenka rozbrzmiewała głośno w całym samochodzie. Niall ruszył i już po chwili auto płynnie poruszało się po  ulicach.
- Masz zły humor? - Spytał blondyn nie odrywając wzroku od drogi.
- Sama nie wiem, chyba tak. - Stwierdziłam i spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Mam pomysł, podjadę do Milkshake City. Szejki zawsze poprawiają humor. - Zaproponował i oderwał na chwilę wzrok od kierownicy. Pod wpływem tego spojrzenia nie miałam nic do powiedzenia, jego oczy były dla mnie odpowiedzią. Tak cholernie nie chciałam się zakochiwać, to mogło wszystko zburzyć.
- Brzmi świetnie. - Podciągnęłam do góry kącik ust i wzruszyłam delikatnie ramionami. Auto zgasło i wyszedł z niego Horan, lecz po chwili wrócił z napojami w rękach. Wręczył mi jednego z uroczym spojrzeniem. Wzięłam rurkę do buzi i zaczęłam pić powoli zimny napój. Niebieskooki odpalił Range Rover'a i ruszyliśmy do centrum. Kolejno wchodziliśmy do każdego sklepu z jedzeniem.
- Weź szynkę! - Krzyczał Niall z drugiego końca sklepu. Ciągle się śmiałam, Horan także robił to co chwilę. Co to za tragedia kiedy dwa żarłoki wyjadą razem na zakupy. Nasz kosz był przepełniony różnymi smakołykami.
- Niall, koniec! Patrz na nasz koszyk, zaraz wszystko upadnie. - Podniosłam ton i oderwałam go od pakowania różnych słodyczy. Podeszłam do niego i wyrwałam mu paczkę żelków z ręki. - Przestań. - Szepnęłam i spojrzałam mu w jego piękne oczy. Blondyn przybliżył się do mnie i objął mnie ramieniem.
- Wracajmy do domu. - Mój głos zadrżał. Spuśiłam wzrok na półkę.
- Tak, mamy wszystko czego potrzebujemy. - Zaczął przekładać artykuły. Szybko ruszyliśmy do samochodu i rozpoczęliśmy jazdę.
- Pamiętasz ten dzień kiedy się poznaliśmy? - Zapytał blondyn i zaśmiał się.
- Mam nadzieję, że Zayn'a nie bolała, aż tak noga. - Odpowiedziałam ze śmiechem.
- Och, jestem przekonany, że jakoś to znosił. - Puścił mi oczko Irlandczyk.
- No to w takim razie w porządku. - Skrzyżowałam nogi na siedzeniu i pokiwałam zadowolona głową.
Jechaliśmy jeszcze pół godziny. Ciągle śmialiśmy się i posyłaliśmy sobie ciepłe uśmiechy. Niall zaparkował auto pod domem. Weszliśmy do domu i zawołaliśmy resztę prosząc o pomoc w wypakowaniu wszystkiego z auta.
- Tego jest naprawdę dużo. - Mówił to już po raz trzeci Zayn.
- Yeah, wiemy. - Powiedziałam z irytacją i wzięłam kolejne torby do rąk. Już po piętnastu minutach siedzieliśmy wszyscy w kuchni. Ja, Eff i Perrie zajmowałyśmy ladę, reszta stała. Pezz czytała moje sms'y, a ja niezdarnie próbowałam zabrać jej mój telefon.
- Mamy w ogóle jakieś plany na ten tydzień? - Rzuciła pytanie Effy.
- Chillout. - Powiedział głęboko Styles i odchylił głowę do tyłu.
- Chillout? Nie będziemy robić nic, to jest wasz plan? Będziemy leżeć na kanapach i oglądać film? Ciekawie. - Parsknęłam i przybrałam niemiły wyraz. - Tak to ja sobie mogę odpocząć w domu. - Przeczesałam włosy ręką i wyszłam z kuchni siadając na kanapę.
- Ale wiesz Elly, w domu nie masz takiego towarzystwa... - Stwierdził Irlandczyk przysiadając się do mnie i obejmując mnie ręką, przełożył moje blond, kręcone włosy na drugą stronę i dotknął ustami mojego czerwonego ze złości policzka.
- Masz rację. - Zrezygnowałam z złego humoru i postanowiłam oddać się chwili. Wzięłam do ręki pilot i włączyłam MTV. 'Ekipa z Newcastle." Co prawda, to prawda. Beznadziejny program, robi z ludzi bezwartościowe istoty, ale można było się pośmiać , chociaż czasami było po prostu przerażające. Wszyscy myśleli tylko o jednym i 'każdy z każdym.' Brzydziłam się takimi ludźmi. Może nie byłam idealna, mądra i piękna, ale te dziewczyny sięgały poniżej standardu.
- Jezu, jakie one są puste. - Zmarszczyła czoło Eleanor, usiadła obok mnie i zgięła nogi.
- Ja tego nawet nie oglądam w domu, przełączam od razu. - Wykrzyknęła z kuchni Edwards.
- Przynajmniej można się pośmiać z ludzkiej głupoty. - Dopowiedziała Dan i razem z Ef i Pezz usiadły obok nas.
- A widziałeś ten odcinek jak grali w piłkę? Już ja gram lepiej. - Zaśmiał się Niall i odwrócił wzrok w stronę chłopaków.
- Ja gram lepiej od wszystkich w tym pomieszczeniu. - Pewnie wychwalał się Lou.
- Żartujecie sobie, ja jestem najlepszy. - Parsknął Hazz i wyszedł z domu.
- A ja umiem grać z papierosem w ręce. - Rzucił żartobliwie Zayn i pokiwał głową cwaniacko.
- Nawet mnie nie wykiwacie, biegam jak antylopa. - Wypowiedział szybko jak zawsze Liam i szturchnął Tomlinsona.
- Przekonajmy się. - Do domu wszedł Harry z piłką i zrobił znaczącą minę. Był gotów na wszystko. Horan wstał i dołączył do Styles'a już po chwili stali razem w drzwiach.
- To idźcie się bić, czy co tam chcecie. Bo nic nie słychać - Jak powiedziała Dan tak i zrobili. Cisza opanowała pokój, razem z dziewczynami dopowiadałyśmy jakieś słowa na temat ich zachowania. Na dworze było odwrotnie, chłopcy krzyczeli 'podaj!' 'jestem wolny!' i wymykały im się różne przekleństwa. Eleanor była widocznie temu przeciwna, co chwilę powtarzała co im powie, co doprowadzało nas do śmiechu. Przez całą godzinę siedziałam z dziewczynami i oglądałyśmy 'programy dla dziewczyn', było wspaniale. Nikt nie zrozumie dziewczyny tak dobrze jak inna dziewczyna. Stawały mi się takie bliskie, czułam, że to jest początek wspaniałej znajomości.
Po dwóch godzinach do domu wrócili chłopcy, pot lał się po ich czołach. Zapach nie należał do tych przyjemnych.
- Jejku. - Skomentowała to Danielle, podeszła do Liam'a i kazała mu szybko iść się przebrać. Dalej sprzeczali się co do swoich poglądów 'kto jest najlepszy.' Jednoznacznie w sprzeczce wygrywał Loui, który strzelił dwanaście goli. Zapadał już wieczór, razem z Liam'em robiłam kanapki, nie robiliśmy ich wszystkich, każdy robił je sobie indywidualnie. Co chwilę podkradałam Payn'owi ostatnie plasterki szynki, które jako pierwszy zakosił z lodówki. Razem z Hazzą i Lou chodziliśmy podekscytowani dzisiejszym meczem. (Manchester United - Real Madryt) Ciągle odliczaliśmy czas i spoglądaliśmy na zegarek. Pół godziny przed spektaklem poszłam do mojego pokoju rozpakować rzeczy, jako jedyna z Niall'em zostawiłam bezczynnie walizki. Postanowiłam to naprawić i ruszyłam do pokoju. Weszłam do pokoju, był tu. Możliwe, iż przez chwilę, lecz był. Wzięłam głęboki oddech rozkoszując się czarującym zapachem. Nagle drzwi otwarły się, po raz kolejny poczułam falę jego perfum. Wszedł nie patrząc się i włożył ręce do kieszeni.
- Więc jestem zmuszona do twojego towarzystwa? - Wyjmowałam kolejno koszulki z torby i układałam je w szafce.
- Jeśli ci to przeszkadza, to mogę ...
- Za późno, nikt się nie zamieni. - Przerwałam mu i wzruszyłam ramionami. Na jego twarzy pojawił się widoczny uśmiech, tak, dowiódł swego. Tak jak ja także zabrał się za swoją torbę. Kątem oka podpatrywałam co robi. Miał świetny styl co do koszulek, każda miała wyjątkowy i oryginalny nadruk. W pewnym momencie spostrzegłam, że posiada identyczną koszulkę jak moja, tylko w męskim wydaniu. 'Guns'n Roses'.
- Mam taką samą. - Podeszłam i wzięłam ją do rąk, zaraz przyniosłam moją i porównałam je. Identyczne. Skromny uśmiech przyzdobił moją twarz. Włożyłam szybko wszystkie ciuchy do szafy i pomogłam Niall'owi. Po raz pierwszy miałam okazję rozejrzeć się po pokoju. Beżowe ściany, gęsty dywan i kwiaty na suficie. Wydawał się idealny. Stała tam też duża szafa pokrywająca jedną ścianę, mała komoda i jedno, wielkie łóżko, które było problemem. Było bardzo przytulnie i przyjemnie.
- To miejsce jest naprawdę wspaniałe. - Pokiwałam głową z przekonaniem i zdumieniem.
- Wujek Harry'ego ma trochę kasy.
- Zauważyłam. - Odetchnęłam głęboko ze zdumieniem. Usiadłam na łóżku, było niespodziewanie wygodne. Niall także zapragnął wypróbować, usiadł obok.
- Wygodne, no nie? - Spytałam podekscytowana.
- Tak, jest wygodne. Rok temu było tu inne, ale je zepsułem. - Zaśmiał się na samą myśl Horan. Położyłam głowę na jego kolanach i spojrzałam w jego niebieskie oczy.
- Idziemy na mecz, ale wiesz co? Tak w ogóle to wyglądasz jak taka mała, słodka frytka. Jeju! - Mój głos podniósł się i wybuchłam śmiechem.
- Słodka. - Powtórzył pod nosem Irlandczyk. Parsknęłam śmiechem i  wyszłam z pokoju na mecz.
- Zaczyna się już? - Usłyszałam wrzask publiczności na stadionie i zwiększyłam tempo, tak jak myślałam, mecz zaczął się. - Mogliście mnie zawołać. - Wepchnęłam się między loczka, a Louis'a i wzięłam do ręki parę popcornów w maśle. - Wybaczcie jeśli zasnę w połowie meczu, często mi się to zdarza, mimo mojej woli.. - Wzdychnęłam i przewróciłam oczami. Oparłam się o poduszki i wpiłam wzrok w ekran. Och, co to były za emocje! Razem z Hazzą rozumieliśmy się jak nikt inny. Co chwilę wyzywaliśmy sędziego i narzekaliśmy na zawodników, z Loui'm gardziliśmy Pepe, a z Niall'em, na którego siedziałam kolanach wyrażaliśmy swoją negatywną opinię na temat Christiano Ronaldo. Było nam bardzo trudno rozmawiać ponieważ na kanapie siedziało, aż dziesięć osób. Trzy dziewczyny musiały usadowić się na kolanach jednego z chłopaków, to cierpienie dopadło mnie, Pezz i Eleanor. Danielle była wspaniała, rozmawiała ze mną na temat meczu i słychać było, że wie co dzieje tam dzieje. Podczas strzelenia gola wyrównującego dopadła mnie i Liam'a taka złość że rozbiłam przypadkiem szklankę od coli. Z przejęcia nikt nie zwracał na to uwagi. Mecz dla mnie skończył się w sześćdziesiątej minucie zamknięciem oczu. Niall zachował się naprawdę miło, objął mnie w pasie i wtulił w swoją klatkę piersiową, widząc, że zasypiam pocałował mnie w policzek i wyszeptał subtelnie 'dobranoc' do ucha. Nie było chyba lepszego miejsca gdzie mogłam się w tej chwili znaleźć, czułam się doskonale.


______________________


CZYTASZ - KOMENTUJESZ

Huh... jest! Jesteście po prostu niesamowici! Całym sercem dziękuje za 45 komentarzy i 20 obserwujących! Nie umiem opisać w słowach jak się cieszę! Mam nadzieję, że będzie was jeszcze więcej. Rozdział jest naprawdę długi, mam nadzieję, że w miarę dobry. Możliwe, że zdaje wam się, że nic się nie działo, ale tak jakoś wyszło..

  • Dodawajcie blog do obserwujących. 
  • 35 komentarzy - następny rozdział. 
  • Polecajcie znajomym, directionerką!
  • Odwiedzajcie zakładkę 'Informowanie'. 
 Komentujcie bo to dla mnie bardzo ważne, dla was to parę sekund, a dla mnie to wielka motywacja. Czekam właśnie na twój komentarz, nie licz na innych, bo ja właśnie liczę na ciebie!

Komentujcie! x

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 15

- Elly szybko! - Krzyczała z dołu Effy.  Ta niepewność przed wyjazdem czy wzięłaś wszystko. Już po raz piąty łapałam się za kieszeń w celu sprawdzenia czy mam komórkę. Tak, chyba mam wszystko. Odetchnęłam i zeszłam na dół. Uśmiechnięta Ef stała w drzwiach. Wzięłam po drodze torbę i podeszłam dziewczyny.
- Jak myślisz, wzięłam wszystko? - Spytałam zdenerwowana i zaczęłam rozglądać się po torbach.
- Ważne żebyś miała dobry chumor i uśmiech na twarzy. - Zaśmiała się i puściła mi oczko. Uśmiechnęłam się do niej. Zamknęliśmy dom i ruszyliśmy do auta. Jechaliśmy w jednym aucie z Harry'm, Niall'em i Liam'em. Prowadzić miał Niall i Styles na zmianę. Pierwszy był Niall. Usiadłam na środkowym miejscu z tyłu samochodu, tak aby widzieć towarzyszy i drogę. Obok mnie był Liam i Harry.
- Let's goo! - Krzyknęłam podnosząc rękę do góry. Horan włączył radio z piosenką Little Mix - Change your life.
- Och, gdyby była to Pezz to by nam zaśpiewała! - Powiedziałam z żalem w głosie i stworzyłam z ust poziomą linię. Danielle, Perrie, Zayn Louis i Eleanor jechali pierwsi, zaraz przed nami. Przemierzaliśmy ulice Newcastle Range Roverem i Fordem Capri, aż w końcu wyjechaliśmy na wolną drogę, bez żadnych budynków, ludzi, niczego.
- Effy podgłośnij muzykę. - Oparłam głowę o siedzenie i zamknęłam oczy. Pięć godzin jazdy cholernie mnie zmęczyło. Effy zwiększyła głośność radio i nagle auto zgasło.
- Co jest? - Podniosłam głowę i spytałam zdezorientowana i zaspana.
- Musimy zaparkować auto i przesiadka. - Powiedział Niall odpinając pasy.
- Za ile? - Spytał Harry wyciągając portfel.
- 50 funtów. - Odwrócił się w jego stronę blondyn i wyciągnął rękę. Harry zaśmiał się i pokiwał głową. Niall wysiadł z auta i zatankował. Po chwili na stacje przyjechał Ford gdzie znajdowali się nasi znajomi. Z samochodu wyszedł Louis, przywitali się z Horan'em. Momentalnie z auta zaczęli wychodzić wszyscy po kolei. W przeciwieństwie do nas byli bardzo weseli i ożywieni. Perrie otworzyła drzwi auta.
- Heey, jak tam droga? Chodźcie na zewnątrz. - Krzyknęła radośnie Pezz. Tak jak zaproponowała tak i zrobiliśmy. Zebraliśmy się w dziesiątkę i oparliśmy się o maski samochodów. Zayn odpalił papierosa i zaciągnął się. Z tego co słyszałam to droga osób z drugiego pojazdu była o wiele weselsza i żywsza.
- Tylko tam jest tak mało miejsca. Wszyscy ciśniemy się i jest strasznie nie wygodnie. - Przeciągnęła ostatnie słowo Danielle i przytuliła się do Liam'a. Jako jedyni byli rozłączeni. Musieli przetrwać podróż osobno. Było mi niezmiernie zimno. Otatłam rękami swoje ramiona i zatrzęsłam się dosyć widocznie. Liam zwyczajnie to zauważył i rozporządził kontynuowanie trasy. Harry Poszedł zapłacić i wrócił. Ulokowałam się znowu w tym samym miejscu, ale tym razem miejsce zajmował obok mnie Niall, już nie Harry. Loczek usiadł na miejsce prowadzącego i poprawił lusterko. Irlandczyk zajął miejsce obok mnie. Styles złapał rękę Ef i spojrzał jej w oczy.
- Zapnijcie pasy, bo ja jeżdżę bardziej ostro niż Niall. - Powiedział Hazz i ruszył z piskiem opon. Droga z Harry'm była bardziej wstrząsająca. Już po chwili jechaliśmy bardzo szybko. Postanowiłam, że spróbuję zasnąć. Odchyliłam głowę i zmrużyłam oczy. Poczułam na  swoim ramieniu czyjąś rękę. Delikatnie obejmował mnie Niall. Także zamknął oczy i oparł się o moją głowę. Położyłam się na jego ramieniu i za parę minut zasnęłam.
Głośny dźwięk klaksona przerwał mój sen. Dzień już od dawna był rozpoczęty. Otworzyłam oczy i zorientowałam się, że leżę przytulona do klatki piersiowej Niall'a. Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się uroczo. Odsunęłam się od jego ciała i otarłam zaspane oko.
- Która godzina? - Spytałam Liam'a.
- Dziesiąta. - Powiedział nie odrywając wzroku od czarnego telefonu. Wystukiwał kolejno sms'y na jego klawiaturze. Podejrzewam, że do Peazer.
- Daleko jeszcze? - Zaczęłam zwiewać i zasłoniłam twarz rękoma. Moje oczy nadal nie wyglądały normalnie, przypominały prostą, poziomą linię.
- Dwie godziny. - Odpowiedział głośno Harry, który był skupiony na drodze. Do szyby przyczepiona była nawigacja, która miała 'zaprowadzić nas tam gdzie trzeba.' Z przodu jechał znany nam samochód. Wyciągnęłam telefon, odblokowałam go i przejrzałam pocztę g-mail. Czekały na mnie także trzy sms'y od Chelsea. No tak, kompletnie zapomniałam o niej. Miałam powiadamiać ją co dwie godziny jak się mam. Odczytałam wiadomości. Widniało tam między innymi. "Jak droga? Trzymacie się jakoś?" i "Już się chyba pozabijaliście...". Napisałam krótką odpowiedź i wysłałam ją jednym dotknięciem ekranu.
- Czemu jedziemy tak bez muzyki? - Wychyliłam się do przodu i włączyłam radio. Oczywiście leciała piosenka "Scream & Shout", którą miałam już zdecydowanie dość. Machnęłam ręką.
- Dobra, przełącz Ef. - Zasłoniłam dłońmi twarz. Nadal pragnęłam pogrążyć się w głębokim śnie, ale nie potrafiłam zasypiać w dzień.
- Jak tam? - Rzuciłam miły uśmiech Niall'owi i mrugnęłam powoli powiekami.
- Jakoś leci, jestem trochę głodny, a tak to chyba dobrze. - Zaśmiał się i otworzył swój zielony plecak z Pumy. Wyciągnął kanapki z tuńczykiem i zaczął je pożądanie konsumować.
- Harry, a ty dajesz tak radę? Jedziesz już chyba z dziesięć godzin. - Położyłam rękę na jego siedzeniu i rzuciłam mu pytanie zmartwiona.
- Daję radę, ale zaraz padnę ze zmęczenia. - Odetchnął głęboko i przekręcił się ostrożnie.
- Liam zmień go. - Szybko wymówiłam zdanie i uśmiechnęłam się wesoło.
- No kierowcą nie jestem za dobrym, ale skoro nalegacie. - Odpiął pas Payne. Zielonooki zatrzymał pojazd i wysiadł z auta. Liam odprężył się na fotelu i ruszył. Kiedy prowadził Payne czułam się bezpiecznie. Za dwie i pół godziny dojechaliśmy na miejsce. Piękne góry były jakieś cztery kilometry od naszego domku. Szczyt Scafell Pike było dokładnie widać. Domek był małym, drewnianym domkiem z dużymi oknami. Prostota dodawała mu uroku. Wysiadłam z auta, które już powoli stawało się dla mnie więzieniem. Wzięłam głęboki oddech i poczułam świeże powietrze, w Newcastle nie mogliśmy o takim nawet pomarzyć. Wieczny smog unosił się nad naszymi dachami. Nie mogliśmy zobaczyć nawet pięknych gwiazd. Jak wspaniale, wyjechać gdzieś gdzie natura znajduje się dosłownie wszędzie. Pod domek podjechał biały i mały Ford. Wyszła z niego Eleanor i Louis.
- Ja już tym nie wracam, tam jest tak ciasno. - Krzyknęła i rozprostowała się pożądanie. Podbiegłam do niej i ją przytuliłam.
- Tym razem wracasz ze mną. U nas było tak cicho. Nikt nie miał ochoty rozmawiać. - Powiedziałam oburzona i mocno ją uścisnęłam.
- ... W Range Rover'ze. - Pewnie odpowiedziała śmiejąc się. Oderwała się od niej i wyciągnęłam telefon. Odblokowałam go i sprawdziłam godzinę.
- 9:4... - Nie zdążyłam wypowiedzieć słowa i głośno rozwlekł się mój pisk i wrzask. - Zostaw mnie Niall! - Krzyczałam udając zdenerwowaną. Owinęłam przezornie jego szyję i trzymałam się go mocno. Horan  wziął mnie na ręce i pośpiesznie biegł do drewnianej chatki. Przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy. Chłopak obrócił się i popchnął drzwi plecami. Znaleźliśmy się w środku. Mimo pozorów to miejsce było duże i przestrzenne. Ściany pokryte były ciemnym drewnem. Podłoga również była stworzona z tego samego tworzywa. Wydawało się bardzo przytulnie. Irlandczyk położył mnie na ziemię i powiesił na wieszaku swoją kurtkę. Wolno ruszyłam do przodu próbując dostrzec każdy detal pomieszczenia. W pierwszym planie znajdowały się dwie skórzane sofy, z kolorowymi poduszkami. Stół podobnie jak cały domek był z drewna koloru orzech.
- Musicie mieć naprawdę dużo kasy, żeby było was stać na takie wytworne cztery kąty. - Dotknęłam ostrożnie ciemnego tworzywa.
- Tak właściwie to nie nasz, to dom wujka Hazzy. - Wesoło powiedział blondyn.
- To wszystko wyjaśnia. - Pokiwałam głową i podniosłam do góry jeden kącik ust. Niall objął mnie w talii i przytulił delikatnie. Poczułam przyjemne dreszcze na swoim ciele. Opanowało mnie to zabójcze uczucie, które powodował zapach jego perfum. To było cholernie trudne, uwolnić się od tego uczucie. Nagle do domu wpadła reszta.
- Rozróba! - Gromko krzyczał Louis wchodząc do domu. Skoczył na kanapę i położył się na niej nie zostawiając żadnego miejsca reszcie. Szybko odsunęłam się od Niall'a. Nagle podbiegła do mnie Effy ciągnął mnie za rękę.
- Szybko, musimy zająć najlepszy pokój. - Mówiła entuzjastycznie z szeroko otwartymi oczami. Podążyłam za nia przyśpieszając stopniowo kroku.
- Chciałybyście, nie wiecie, który pokój jest najlepszy. - Parsknął Styles i zaczął pędzić w naszą stronę. Porwał po drodze Ef na ręce i zaczął ją gilgotać żarliwie. Dziewczyna śmiała się donośnie. - Ty śpisz ze mną, nie masz prawa spać z Elly. Ona śpi z pierdzącym Niall'em. -  Krzyczał do niej Hazza wchodząc po schodach. Wypowiedział te słowa i zamknął żwawo drzwi, prawdopodobnie od 'najlepszego pokoju.' Po słowach loczka Horan zaczął śmiać się z samego siebie i usiadł na kanapie.
- No to ładnie. - Oparłam ręce na biodrach i parsknęłam. Przysunął się do mnie Zayn i uśmiechnął się pewnie.
- No to w takim razie jesteś moja. - Irlandczyk ponownie wziął mnie na swoje sile ramiona i prędko, pewnym krokiem ruszył do już 'naszego' pokoju.

______________

CZYTASZ - KOMENTUJESZ

Jest, jest, jest! Huh! Po pierwsze to jestem miło zaskoczona i podekscytowana, bo dodaliście aż 37 komentarzy! I jest już 14 obserwujących! Wielkie dzięki, naprawdę, spisaliście się! Oby tak dalej, mam nadzieję, że będzie was jeszcze więcej. Zauważyłam, że lubicie kiedy 'coś się dzieje', więc zmieniłam troszkę styl pisania.

  • Dodawajcie blog do obserwujących. 
  • 35 komentarzy - następny rozdział. 
  • Polecajcie znajomym, directionerką!
  • Odwiedzajcie zakładkę 'Informowanie'. 
 Komentujcie bo to dla mnie bardzo ważne, dla was to parę sekund, a dla mnie to wielka motywacja. Czekam właśnie na twój komentarz, nie licz na innych, bo ja właśnie liczę na ciebie!

piątek, 8 marca 2013

NOWY WYGLĄD BLOGA.

Zrobiłam nowy wygląd bloga. 
Co o tym myślicie? Podoba się wam, czy wrócić do poprzedniego szablonu? Zrobiłam nowy nagłówek i nie wiem czy przypadł wam do gustu. Cieszyła bym się gdybyście wypowiedzieli się w tej sprawie.

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 14


Otulona ciepłą kołdrą, utulona przez wielką poduszkę leżałam z otwartymi oczami na łóżku. Zastanawiałam się o tym co jest, było i będzie. Po jutrze jechałam w góry. Zaczęłam powoli żałować, że się zgodziłam. Moją głowę wypełniały tysiące myśli. Czułam, że powoli zaczynam się zakochiwać. Zdałam sobie z tego sprawę już wcześniej, ale sama sobie zaprzeczałam i wmawiałam, że to tylko przelotne uczucie. Jednak to się nasilało. Monotonne myślenie zaczęło powoli zamykać moje oczy. Powieki opadły, a ja pogrążyłam się w głębokim śnie.
Promienie słoneczne dobijające się przez okno przerwały mój odpoczynek. Słońce było rzadkością w Anglii, w szczególności, że był grudzień. Wstałam z łóżka i otarłam zaspane oczy. Spojrzałam w lustro i tradycyjnie stwierdziłam, że nie obdarowano mnie urodą. No ale cóż, trzeba było żyć dalej. Wzięłam do ręki grzebień i przejechałam nim parę razy po włosach. Związałam je w niedbałego koka i uśmiechnęłam się do lustra. Od razu lepiej. Starałam się zawsze zdobić twarz uśmiechem i nawet mi się to udawało. Podkreśliłam rzęsy czarnym tuszem i poprawiłam lekko koka. Przejrzałam się po raz ostatni i zeszłam na dół.
- Możesz wziąć jeszcze Chelsea do torby. - Rzucił rozbawiony Louis w stronę Effy.
- No chyba sobie żarty robicie w tej chwili. - Otwarłam szeroko oczy i pokiwałam głową. - Wiecie, która jest godzina? - Podniosłam ton.
- 1 popołudniu. - Harry oderwał wzrok od zegarka na swojej ręce i zaśmiał się ze mnie pod nosem. Spojrzałam na wszystkich i poczułam się głupio, moje policzka zarumieniły się. Otworzyłam lodówkę i zaczęłam szukać coś co mogłabym skonsumować. Oczywiście świeciła pustkami. Można było z tego zrobić tylko marne kanapki z szynką, ale to też coś. Zabrałam się za posiłek i zrobiłam go szybko. Położyłam pięć kromek chleba na talerz. Zbliżył się do mnie Zayn i rzucił okiem na talerz.
- Nie za dużo? Wciśniesz aż tyle? - Powiedział oburzony i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Nie sądzę. Śniadanie to śniadanie Zayn. To najważniejszy posiłek dnia, nie ma co sobie żałować. - Zaśmiałam się, wzruszyłam ramionami i poszłam do salonu. Usiadłam obok Styles'a. Wszyscy patrzyli się na mnie jak na jakiegoś wariata. Przerwałam jedzenie kanapki i rzuciłam im pytające spojrzenie. Przysiadł się do mnie Niall i objął mnie ramieniem.
- Oni myślą, że jesteś żarłokiem, ale nie martw się to całkiem normalne. Nie wiem w czym widzą problem. - Powiedział Horan nie odrywając wzroku od kanapek. Wysunął lekko rękę i podebrał jedną. Spojrzałam na niego z irytacją i złością. Horan zatrzymał się w jedzeniu na chwilę i uśmiechnął się szeroko.
- Już jej nie odzyskasz. Pogódź się z tym! - Poklepał mnie po ramieniu Harry i pokiwał głową udając smutnego. Moja twarz nadal przybierała oburzony i zdenerwowany wyraz. Jedzenie było jedną z rzeczy, które kochałam ponad wszystko. 'Wiecznie głodny misiek z Newcastle' tak byłam nazywana przez znajomych. Ta niepozorna nazwa śmieszyła mnie jak nigdy. Była to jedna rzecz, która w ciągu paru sekund doprowadzała mnie do oszałamiającego śmiechu.
- Niall, nie zabieraj mi śniadania. Jestem głodna. - Zrobiłam smutną minę  i podniosłam do góry środkowe końcówki brwi. Blondyn pokiwał głową i się zaśmiał. Przewróciłam oczami, westchnęłam. Irlandczyk zjadł kanapkę i sięgał po drugą. Zrezygnowałam z miejsca obok chłopaka i ruszyłam do kuchni. Oparłam się o blat.
- Co mam spakować? I pomyślałam, że bardziej korzystniej i komfortowo było by gdybym spała w jednym pokoju z Effy, a z Niall'em pokój dzielił by Harry. - Powiedziałam wgryzając się w chleb. Harry warknął i uderzył dłońmi o kolana.
- Nie będę z nim spać. Z nim nie da się spać w jednym pokoju.- Wstał zielonooki i pokazał rękami na Horan'a.
- Oj, przecież nic ci nie zrobi. Znacie się już trzy lata i nie chcesz spać z nim w jednym pokoju/? Harry daj spokój. Jakoś dasz radę. - Machnęłam do niego ręką i parsknęłam.
- Śpij z nim jedną noc, jedną. - Wysunął przed siebie wskazujący palec i powiedział pewnie. Zaśmiałam się dając do zrozumienia loczkowi, że 'nie'.  Lubiłam Niall'a, ale nie byłam gotowa aby dzielić z nim pokój. Było to dla mnie zbyt krępujące. Złapałam do ręki szklankę mleka i poszłam do swojego pokoju na górze. Usiadłam na łóżku i zatopiłam twarz w rękach. Nie miałam pojęcia co mam spakować w góry. Nie jechaliśmy tam aby pojeździć na nartach, lub wspinać się. Jechaliśmy żeby odpocząć i pooglądać wszystko z naszego okna. Przynajmniej tak przedstawił mi naszą wycieczkę Zayn. Chciałam zobaczyć ostatni dzień przed wyjazdem Chelsea, wiec ubrałam się i zabrałam się do pakowania. Chciałam mieć to z głowy i spokojnie spędzać czas z przyjaciółką.
Ktoś zapukał do drzwi i lekko je uchylił. Zayn. Na jego twarzy widniał poetyczny uśmiech. Oparłam ręce na moim bardzo widocznym wzięciu w talii. Wzdechnęłam ciężko i spojrzałam na niego.
- Dobrze się składa, że jesteś. Pomożesz mi? Nie mam kompletnie pojęcia co mam tam wziąć. - Schowałam głowę w szafie pośpiesznie przekładając ciuchy. Mulat podszedł do mnie i sięgnął po koszulkę "Guns N' Roses". Przyjrzał się i uśmiechnął się nie odrywając od niej wzroku. Zdjął ją z wieszaka i wrzucił do torby.
- Weź ciepły sweter, nie może ci być zimno. Parę koszulek, parę par spodni. To tylko tydzień, nie wieczność. Ale nie zapomnij o czapce, szaliku i rękawiczkach, no i kurtka, a z resztą powinnaś sobie poradzić. - Zaśmiał się Zayn podnosząc do góry jeden kącik ust. - I radzę nie brać butów na obcasie, góry bywają mokre. - Pokiwał głową wymieniając mi dokładnie w co powinnam się zaopatrzyć.
- Ok, więc wezmę to. - Pakowałam kolejno bluzki do torby. - Ciepłe swetry. - Wrzuciłam dwa. Jeden w kolorze bladoróżowym, a drugi czerwony od Niall'a.
- Lubisz go? - Malik spojrzał na mnie pytająco. Wbiłam wzrok w sweterek i uśmiechnęłam się wspominając jego uroczy wyraz twarzy, słowa i spędzony czas.
- Trochę za bardzo. - Podniosłam do góry brwi i zamrugałam szybko powiekami. Zareagował pozytywnie. Przybrał szczęśliwy wyraz i pogładził mnie po głowie. Nienawidziłam, kiedy ktoś wykorzystywał do tego swój wzrost, ale mimo tego zaśmiałam się przyjaźnie. Brunet ruszył do wyjścia.
- I wiesz... Niall jest nie do wytrzymania w nocy. Harry nie cierpi z nim spać. - Powiedział wychylając się zza drzwi.
- Ale czemu? - Podniosłam wesoło głos i uderzyłam rękami o uda.
- ... on pierdzi. - Wyszeptał, pokiwał głową i wyszedł. Wybuchłam śmiechem i wróciłam do pakowania. Chłopak zdawał się naprawdę miłą osobom. Zaczynałam go cholernie lubić. Śmiałam się z jego żartów i czułam się przy nim swobodnie. Jakbym znała go od lat. Tacy chłopcy to rzadkość w Newcastle. Większość osób była płytka i arogancka. Alkohol i narkotyki to codzienność. Imprezy to całe ich życie. Żadnego celu w życiu, żadnych ambicji..
Wzięłam do ręki torbę i zniosłam ją na dół.
- Spokojnie mała, dzisiaj jeszcze nie wyjeżdżamy. - Zareagował Harry, na co Niall zaśmiał się gromko.
- W góry nie dzisiaj, ale ja wyjeżdżam w delegację. - Położyłam torbę obok sofy w salonie.
- Czyli gdzie idziesz? - Spytała Effy.
- Do Chelsea, niebawem wrócę. Mam nadzieję, że zatęsknicie. - Puściłam oczko i poklepałam dziewczynę po ramieniu.
- Nie przytulisz mnie? - Rzucił pytanie Niall po czym wstał ruszając w moją stronę.
- Och, no nie wiem. - Zaśmiałam się i wpadłam w jego ramiona. Wtuliłam się mocno w jego ciepłe ciało i poczułam przyjemny zapach perfum, pociągał mnie tak mocno, że nie umiałam się od niego oderwać.
- No dobrze już idź. - Przycisnął mnie do siebie po raz ostatni i odsunął mnie. - Pozdrów Chelsea.
- Pozdrowię od was wszystkich, będzie jej miło. - Pomachałam im wszystkim i wyszłam z domu. Entuzjastycznie przeszłam przez drogę i otworzyłam drzwi do jej domu. 
- Chelsea zakochałam się. - Rozszerzyły mi się źrenice, moje oczy zrobiły się momentalnie większe, policzki czerwone. Oparłam się o zamknięte drzwi i zjechałam po nich po-wolno i przezornie.

______________________________
Rozdział 14 już jest! ♥ Huh... trochę zajęło mi pisanie go, więc teraz moglibyście się zrewanżować! Było by mi niezmiernie miło. 

Czytasz - komentujesz.

  • Dodwajcie blog do obserwujących 
  • 30 komentarzy = następny rozdział. 
  • Serdecznie polecam blog - http://fightforthislovex.blogspot.com
  • Polecajcie znajomym. 
  • Odwiedźcie koniecznie zakładkę "informacja o nowych rozdziałach." 
Komentujcie bo to dla mnie bardzo ważne, dla was to parę sekund, a dla mnie to wielka motywacja. Czekam właśnie na twój komentarz, nie licz na innych, bo ja właśnie liczę na ciebie!