- Wyciągnij tą cholerną komórkę! - krzyczałam do Hazzy. Nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy, nic nie widzieliśmy z powodu braku światła. - Zaraz się zabijemy. - dodałam, a raczej mruknęłam. Ostrożnie poruszałam się po ciemnościach.
- Nie krzycz. - Styles zaśmiał się i wyciągnął telefon.
- Na co czekasz? - spytała Perrie.
- Spokojnie, tylko włączę coś jasnego. - powiedział Harry nie odrywając wzroku od ekranu komórki. - Jest. - skierował komórkę, która rzucała światło przed siebie.
- Ale widać. - sarkastycznie udałam zadowolenie.
- Może jakbyśmy wszyscy wyciągnęli było by lepiej? - chłopak syknął. To było by mądre posunięcie. Każdy z nas coś mruknął i po chwili mieliśmy w rękach komórki. Delikatne światło chroniło nas przed upadkiem.
- Strasznie tutaj, jak jest tak ciemno. - przez głos Danielle przenikał strach.
- Nie mów, że się boisz. - Harry zaśmiał się, a jego pewność siebie wyszła na zewnątrz. Danielle nic nie odpowiedziała, pewnie stwierdziła, że nie warto wchodzić w dyskusje z powodu kolejnej, głupiej odzywki Styles'a. Cholernie go lubiłam, był bardzo w porządku, lecz czasami mówił głupie rzeczy, a nawet często. Moje nogi przezornie stąpały po drewnianej powierzchni i nagle natknęły się a miękki materiał.
- Znalazłam sofę! - wydałam głośny okrzyk radości.
- No i dobrze. - westchnęła Perrie. Wszyscy podeszli do mnie i kolejno siadali na kanapie.
- To sobie posiedzimy troszkę. - Danielle mocno podkreśliła ostatnie słowo. Duże okna prowadzące na taras sprawiały, że mogliśmy wyraźnie dostrzec każde uderzenie pioruna. Każdy następny dostarczał mi niemiłych wrażeń. Nagle po domu rozszedł się trzask zatrzaśniętych drzwi.
- Cholera. - syknął Niall.
- Jesteście! - odetchnęłam z ulgą, wznosząc nogi na kanapę i opierając podbródek o kolana.
- Wprowadziliście auto? - spytał Liam, który widocznie na samą myśl o wyjściu na dwór się wzdrygnął. Zayn obojętnie pokiwał głową.
- Jak to nie? - na twarzy Harry'ego wymalowała się złość.
- Skąd mieliśmy wiedzieć?
- No tak, zapomniałem, że nie macie mózgu. - sarkastycznie uśmiechnął się Styles.
- Przecież miałeś napisać im sms'a. - zwróciłam się do chłopaka.
- Może nie doszedł. - chłopak odpowiedział. No tak, Effy nie powiedziała im o wprowadzeniu auta, a on ją bronił.
- Yhym.. - burknęłam i uśmiechnęłam się do niego jednoznacznie. Chłopak zaśmiał się i przyłożył do ust palec, po czym wydał z siebie ciche
shhh...
Kocha ją.
- My na pewno nie idziemy, swoje zaprowadziliśmy. - kiwnął głową na kanapę Liam i wzruszył ramionami.
- Ja pójdę, z Elly. - nagle z korytarza odezwał się Niall, a już po chwili jasna błyskawica rozjaśniła całe wnętrze domu. Moje serce podskoczyło.
- Zwariowałeś, nie widzisz co się dzieje? Prędzej by mnie wynieśli. - pokiwałam głową i mocniej zaciągnęłam
rękawy mojej fioletowej bluzy. Ponownie spojrzałam na mojego iPhona, który znajdował się w
obudowie przedstawiającej misia. Dwanaście procent baterii, już niedługo koniec, w tej sytuacji nie byłam tylko ja, większości z nas wysiadał telefon. Wyjątkiem był Hazz, który ładował telefon od razu przed wyjazdem .
Jakże wspaniale się z tym czuł.
- Pójdziesz. - jego niebieskie oczy błysnęły, a zaciśnięta szczęka lekko drgnęła. Nasz kontakt wzrokowy przerwała kolejna błyskawica, rozświetliła całe pomieszczenie, mogłam zobaczyć każdego, zrobiło się tak niewyobrażalnie jasno, lecz tylko przez chwilę. Za chwilę wszędzie rozniósł się odgłos grzmiącego się nieba, no i na
finał jakiś kilometr od nas, uderzył wielki piorun. Lekko uchyliłam usta i pisnęłam, zasłaniając je dłonią. Czułam się jakbym była skazana na śmierć i właśnie miała ona zaraz nadejść. Przejechałam rękami po całej twarzy i odetchnęłam głęboko. To jest straszne. Nagle, nie mam pojęcia skąd, przecież przed chwilą stał na korytarzu, Niall schował mnie w swoich ramionach, tak cholernie mocno trzymając mnie przy swoim ciele.
- Nie bój się. - szepnął mi do ucha i musnął jego okolice, przyprawiając mnie o przyjemne dreszcze. - Przepraszam, nie musimy iść. - dodał. Pokiwałam głową potwierdzając, że nie będę się bać i przejechałam rękami z jego klatki piersiowej na jego szyję, po czym owinęłam je zwinnie na jego karku. Mocno zacisnęłam ręce, pragnęłam przytulić go najmocniej jak umiem. Pachniał tak niesamowicie, wiedziałam, że moja fioletowa, nie rozpinana bluza będzie pachniała tak samo, ten zapach jest jak papierosy, kiedy spróbujesz raz, chcesz więcej i więcej, po czym się uzależniasz. On cały taki był i nie mogłam temu zaprzeczyć. Niespodziewanie światło, niezbyt jasne, powędrowało na nas.
Harry.
- Ouuu! - prawie pisnął i uniósł brwi. - Jakże słodko.
- Owszem. - syknęłam do niego i wyzwoliłam się z ramion blondyna, po czym oparłam głowę na jego ramieniu, obejmując jego tors jedną ręką. Styles nie odezwał się już ani jednym słowem, tylko się uśmiechnął. Wiem, że to głupie ale mój strach zniknął, kolejny piorun, który był coraz bliżej nie zrobił na mnie takiego wrażenia.
- Będziemy tak siedzieć i nic nie robić? - spytał Louis z oburzeniem.
- Możemy w coś pograć. - Harry pochylił się do przodu na kolana, tak aby łokcie były umieszczone po środku, palce splecione ze sobą i wiszące w powietrzu.
- Butelka. - po chwili ciszy z pomysłem wyjechał Zayn, po czym opadł na kanapę z dumą.
- Kolejny przejaw głupoty. - skomentował Hazz.
- O co ci chodzi?
- Będziemy grać w butelkę kiedy jest ciemno i nic nie widać, a naszym jedynym źródłem światła jest moja komórka, która gówno daje? - z ironią zakończył loczek. Zayn w odpowiedzi tylko machnął ręką.
- W chowanego - kolejny pomysł rzucił Liam. - jest ciemno, idealnie na chowanego.
- No tak zabawmy się w bachory. - ponownie Harry coś skomentował.
- A masz lepszy pomysł? To chyba jedyne co możemy teraz robić, chyba, że masz ten inny pomysł. - odezwał się Payne.
- Jak chcecie.
- Ja jestem za - uśmiechnęła się Danielle.
- Ja też. - dołączyła się do niej Eleanor, a potem Perrie, Zayn i Louis.
- No to, zaczynajmy. - westchnął Harry i uniósł ręce w geście obronnym.
- To ty liczysz. - zaśmiał się Zayn i szturchnął go w ramię, po czym uciekł na górę.
- Przez was czuję się jak dziecko. - Styles ponownie westchnął i odwrócił się w stronę ściany. - Raz, dwa, trzy... jak cholerne dziecko. - powtórzył sam do siebie, a my zaśmialiśmy się. No i zaczęła się ucieczka. Każdy biegł w inną stronę. Louis wszedł to szafki w kuchni i był już schowany, jako jedyny. Było słychać tupot nóg wchodzących po schodach i grzmienie z dworu, lub też odgłos pioruna. Ktoś także się wywalił, nie dziwię się, było cholernie ciemno. Szybko pobiegłam po schodach, wychwytując też każdą liczbę jaką wypowiadał Harry, miał liczyć do pięćdziesięciu, a był już na dwunastu. Wleciałam do pierwszego lepszego pokoju, który był prawdopodobnie Perrie i Zayn'a i szybko zamknęłam za sobą drzwi. Kiedy odwróciłam się i dzięki nagłej błyskawicy zobaczyłam Zayn'a chowającego się pod łóżko i Horan'a otwierającego szafę.
- Shit, musieliście. - przewróciłam oczami i za chwilę znajdowałam się na środku pokoju.
- Czterdzieści jeden. - usłyszałam zielonookiego chłopaka.
- Musieliście się tu wpieprzyć. - syknęłam przez zęby i dalej stałam jak bezbronna dziewczynka na środku pokoju, z zaciągniętymi rękawami od bluzy i zdezorientowanym spojrzeniem.
- Lepiej się pośpiesz. - podpowiedział mi Malik gdy usłyszał liczbę czterdzieści sześć.
- Chodź. - zawołał mnie Irlandczyk, który stał już w szafie. Nie miałam czasu na zastanowienie, po prostu to zrobiłam. Podbiegłam do wysokiej szafy i weszłam do niej najszybciej jak umiałam, lecz to nie była najlepsza decyzja w moim życiu, nie dało się tam stać, szafa nie była taka wysoka jak się wydawało.
- Musimy zsunąć się na dół. - Niall szepnął mi do ucha, najciszej jak umiał. Jako pierwszy oparł się o szafę, zjechał na dół i kiwnął do mnie głową, żebym zrobiła to co on, no i tak zrobiłam. Powoli zjechałam na dół, co okazało się głupim pomysłem. Miejsca było za mało żeby pomieścić obu nas, skulonych.
- Auu.. - mruknęłam czując ucisk.
- Shh, nie mów już nic. - chłopak na chwilę zmarszczył nos i oblizał usta. Jego ręce silnie złapały mnie w talii i podniosły do góry, kładąc na sobie. Leżałam na jego ciele, od stóp to głowy, czułam jak bije od niego gorąc, jak bije jego serce, to najpiękniejsze co w życiu usłyszałam.
- Ale.. - zaczęłam.
- Shh.. - zamknął moje usta jednorazowym muśnięciem warg i uśmiechnął się, obejmując mnie ramionami i wtulając w swoje zagłębienie w szyi. [...]
włączcie
http://www.youtube.com/watch?v=EQ3fuFXoRFE
- Idźcie teraz, póki się na chwilę uspokoiło. - delikatnie rozkazał nam Liam. Nie miałam zamiaru iść w tą burzę wprowadzać auto, ale teraz zmieniłam zdanie. Już się nie bałam,
nie z nim.
- Tak, lepiej teraz. - zgodziłam się z Payne'm i wstałam z kanapy.
- Chodź Elly. - Niall objął mnie ramieniem i ruszyliśmy za zewnątrz. Burza trochę przeszła, a deszcz już prawie nie padał.
- Gdzie zaparkowaliście? - przerwałam dosyć krępującą ciszę.
- Troszkę daleko od garażu. - chłopak troszkę się zaśmiał, ale i tak wiedziałam, że nie było w tym nic śmiesznego. Szliśmy przez całe podwórko i doszliśmy do auta, Niall do niego wsiadł i rzucił mi kluczyki, którymi otworzyłam drugie drzwi garażu. Chłopak szybko wjechał do garażu i wyszliśmy z niego, zamykając go na klucz. Także rzutem oddałam mu kluczyki, a on wsadził je do kieszeni.
- Myślisz, że włączą niedługo prą.. - ponownie ktoś mi przerwał, a raczej ogromna błyskawica, pojawiająca się nad naszym domem i powodująca okropny, mocny i niedający za wygraną, deszcz. Momentalnie na ziemi zrobiła się niemiła
ciapa. Moje
trampki były już całe przemoczone, moje stopy w nich pływały. Zerwał się okropny wiatr, który targał moje włosy. Na mojej fioletowej bluzie co chwilę pojawiały się ślady po nowej kropelce deszczu.
- Myślałem, że przeszło. - Horan powiedział jakby sam do siebie, widziałam w jego oczach lekkie zdenerwowanie, lecz nie winiłam go za to, czułam to samo. Za chwilę jedną ręką złapał mnie pod kolanami, a drugą położył na plecach, podnosząc mnie w górę. Nie miałam pojęcia, że był aż taki silny, przynajmniej na takiego nie wyglądał. Był dosyć chudy, chociaż ostatnio dosyć ćwiczył i myślę, że to wszystko dało o sobie teraz znać.
- Niall..
- Co? - nagle jakby wybuchł. Stanął w miejscu i dalej trzymał mnie na rękach. Jego twarz przybrała inną postać niż zwykle, jakby miał zaraz się popłakać. - Mam Cię puścić? Nie dostoi tak? Ciągle czuję, że każdy mój kolejny krok jest kolejnym błędem wobec Ciebie i nie wiem co do mnie czujesz, bo za każdym razem jest inaczej, kiedy dotykam twoich ust czuję, że mnie kochasz i tego chcesz, ale czasami po prostu zachowujesz się jakbym miał Cię poparzyć. Może nawet tego nie wiesz, ale Cię kocham. Kocham Cię, jesteś piękna, twoja twarz jest najpiękniejszą i najsłodszą jaką widziałem w życiu, twoje włosy są niesamowite, kocham jak je upinasz, tak jak zawsze, jak bawisz się ich końcówkami. Twoje oczy są poetycznie piękne, ten brązowy kolor, jest jak czekolada, rozpływam się jak w nie patrzę i mógłbym patrzeć całe dnie. I wiem, że to głupio brzmi, ale jesteś cholernie seksowna, gorąca, idealna, kocham Cię za to, że nie jesteś jakąś wywłoką z ulicy i masz do siebie wielki szacunek, wiem, że może i na Ciebie nie zasługuję, ja to wiem, ale staram się poprawić. Ja wiem, że ja nie jestem wysokim brunetem, z brązowymi oczami, wielkimi mięśniami i nie pracuję w wielkiej firmie, jako biznesmen. Ja wiem, wiem, że jestem tylko jakimś nędznym blondynem, który umie tylko śpiewać, wiem. Może i nie mam super mięśni, wielkich, brązowych oczu, ładnych ust i ciemnej opalenizny, ale wiem, że mam serce, które kocha Cię całym sobą i nie potrafi bez Ciebie żyć. Za każdym razem, gdy zamykam oczy, widzę Ciebie. Pamiętasz te dni kiedy spaliśmy razem w pokoju? Po nich chodziłem niewyspany, bo siedziałem nocami i patrzyłem się na Ciebie, jak uroczo śpisz, przytulałem Cię, bo wiedziałem, że nie musiałem się wtedy z tym ograniczać. Pamiętasz kiedy Cię pocałowałem w Sylwestra? Wtedy postanowiłem, że muszę o Ciebie zawalczyć, że musisz być moja, bo jak nie będziesz, łzy będą lały się po moich policzkach, bo będę wiedzieć, że straciłem coś, czego nie mogę zastąpić niczym innym. Nigdy nie będziesz kochać siebie, choć w połowie tak mocno jak ja kocham Ciebie. - zakończył, a ja wpatrywałam się w niego zaskoczona, nie wiedziałam, że nagle tak wybuchnie, nie miałam pojęcia.
- Niall, ty nic nie rozumiesz. Ja po prostu się boję, boję się tego, że ktoś mnie zrani, nigdy nie byłam kimś odważnym, nigdy nie starałam się takim kimś być, może to głupie, ale przeszłam trochę w życiu i już nie ufam każdemu tak jak przedtem, ale tobie zaufałam i wiem, że to nie są pozory, wiem, że to co do Ciebie czuję jest czymś najlepszym co czułam w życiu, wiem, że ty jesteś taką osobą. Sprawiasz, że czuję się niesamowicie, przy tobie czuję się jak księżniczka. Czuję, że jesteś szczęściem, które miałam spotkać w życiu i to one właśnie miało zmienić moje życie w coś pięknego. I to przez Ciebie zmienił się ideał mojego chłopaka, bo to właśnie ty nim jesteś, blondyn, grający na gitarze, z dołeczkiem w podbródku, irlandzkim akcentem i niewyobrażalnie czułymi, gorącymi ustami. Nie mogę oprzeć się twoim ustom i wiem, że jestem beznadziejna w tym co teraz mówię, bo nigdy nie umiałam wyrażać swoich uczuć. Cholera, kocham Cię. Ja wiem, że ...
- Och, zamknij się. - Niall wpił się w moje usta i zaczął całować je niepohamowanie. Położyłam ręce na jego klatce piersiowej. Chłopak postawił mnie na ziemię, tylko po to, aby po chwili złapać mnie za uda i podnieść okrakiem do góry. Oparł mnie na swoich biodrach i nie odrywał się od moich ust. Nie przeszkadzało nam, że deszcz uderzał w nas mocnymi kroplami. Horan przejechał rękami po moich udach i złapał mnie za pośladki, podrzucając do góry. Poczułam jak jego kąciki ust przyjaźnie podnoszą się do góry, uwielbiałam to uczucie. Krople wody opadały nam na twarze i spływały po policzkach, mimo tego uśmiechaliśmy się miedzy pocałunkami. Irlandczyk oderwał się na chwilę i musnął parę razy moją szyję, po czym ponownie powrócił do ust.
- Jesteś najsłodsza na świecie. - odrerwał się od moich ust i pokiwał głową z niedowierzaniem, a na jego twarzy gościł uśmiech, którego jeszcze nie widziałam. - Bądź moja na zawsze. - powiedział i popatrzył mi w oczy.
- Będę. - jasna błyskawica rozjaśniła całą okolicę, był piękny, a ja byłam jego, na zawsze. [...]
________________________________
55 komentarzy = NEXT
Lads!
Rozdział 28, jest, a teraz -
- KOMENTUJCIE!
- DODAWAJCIE BLOG DO OBSERWUJĄCYCH
- i koniecznie przeczytajcie notkę, która pojawi się za chwilę, ona coś zmieni.