wtorek, 28 maja 2013

I'm ungrateful

Cześć moi kochani! 

Lubicie mnie jeszcze tu w ogóle? 
  Więc chyba mam jakieś podstawy na wytłumaczenie się, czemu nie ma kolejnego rozdziału. Więc do piątku nie było mnie w domu, miałam wycieczkę, a to właśnie piątek jest tym jedynym dniem kiedy wyrabiam się z rozdziałem, no i razem z przepadnięciem piątku, przepadł rozdział. Za co cholernie przepraszam. Mam już 1/3, ale co to jest? Oczywiście nie dodam tego, bo to było by brzydko powiedziane żałosne. Nie chce wam wpychać czegoś co ma zaledwie dwa lub trzy rozwinięte sytuacje. Myślę, że już troszkę doświadczyłam i to było by nie na miejscu. Kolejny powód - matury. Moja siostra ma matury, tak. Uczy się codziennie i siedzi koło mnie. Nie jest mi komfortowo pisać to przy niej, uwierzcie mi nie chciałabym aby czytała to opowiadanie. No i następny - Dzień Matki, urodziny mojego brata, finał Ligi Mistrzów. Najpierw chodziłam godzinami z siostrą w poszukiwaniu prezentu, a potem wszystko robiłam szybko, tylko dlatego, że już o 20:45 miał być finał Ligii Mistrzów. No i chyba najwięcej czasu zajął mi prezent dla brata. Tak, to dzisiaj, no a załatwiałam mu ten prezent cztery dni. Wiecie, ja też mam swoje życie, to chyba normalne, że czasami nie mam czasu, prawda? Nauka, moje sprawy prywatne. Zawsze przychodzi ten weekend, a ja zamiast zająć się moimi przyjaciółmi to ciągle o tym myślę, nawet nie mogę oglądać spokojnie serialu bo gdy widzę coś ciekawego to od razu w moich myślach wybucha " To było by idealne w opowiadaniu, to słowo i żeby tak zrobił Niall, ale innaczej, że (...) " Tak dokładnie jest. Nie mam tego za złe, bo jak czytam wasze komentarze to wszystko się rekomenduje, a nawet samo tworzenie historii bohaterów sprawia mi przyjemność. Także, zrozumcie mnie i nie gniewajcie się jak rozdział nie pojawi się w środę, mój brat ma dzisiaj urodziny i jakoś nie jest mi przyjemnie siedzieć godzinami i pisać. To jego, a nawet nasz dzień.
   Proszę uszanujcie moje życie prywatne, bo też je mam, mam rodzinę przyjaciół, a tydzień nie jest dla mnie czasem do pisania rozdziału. Czekamy dwa tygodnie. Tak, wiem, ale nawet nie wiecie jak szybko to dla mnie mija, dla mnie to jak dwa dni, mówię zupełnie szczerze.
   Nie obraźcie się jak dodam ten 26 rozdział w okresie czwartek - niedziela. Uszanujcie, to co się wydarzyło, ale nie mogę być wolna w każdy weekend, przepraszam was z całego serca.
   Tymczasem macie początek tego co na razie napisałam. Możecie potraktować to jako nieciekawy zwiastun.

Rytmicznie uderzałam palcami o stolik nocny stojący w pokoju. Piękna sukienka już od dwóch godzin gościła na moim ciele.
- Długo jeszcze Eleanor? Zaraz wyjeżdżamy. - krzyknęłam zrezygnowana i oparłam głowę na łokciu. Wreszcie drzwi otwarły się i wyszła z nich dziewczyna o idealnej figurze. - Wyglądasz niesamowicie, ale musimy już iść. - wzruszyłam ramionami i zmarszczyłam brwi. Mocno pociągnęłam jej rękę i ruszyłyśmy na dół. Mimo tego, że byliśmy tutaj dopiero parę godzin, mogłam się tutaj swobodnie przemieszczać.
- Elly.. - usłyszałam głos z pokoju Harry'ego i Effy, ale to nie byli oni. Niall stał tam zrezygnowany, z krawatem w ręku. Chyba już wiem o co chodzi, problem większości mężczyzn - zawiązanie krawatu. Stanęłam w miejscu i oparłam rękę na wcięciu w talli, śmiejąc się.Eleanor machnęła ręką i znikła. Weszłam do przestrzennego pokoju, miał kolor miętowy, a po prawej stronie stała ładna, o kolorze bardzo ciemnego brązu, komoda. Był o wiele bardziej elegancki od naszego. Odwróciłam wzrok na chłopaka i ponownie zaśmiałam się wesoło.
- Przecież miałeś zawiązany jak jechaliśmy. - złapałam krawat w rękę i wbiłam w niego wzrok, był cały czarny. Chłopcy już przed wyjazdem ubrali się w garnitury, my jednak postanowiłyśmy zostawić to na czas po przyjeździe.
- Tak jakoś wyszło. - wzruszył ramionami, a ja momentalnie przewróciłam oczami. Założyłam mu go na szyję i nagle poczułam jego oddech na swojej skórze, był niewyobrażalnie blisko.


 Luv ya ♥

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 25

- Myślisz, że to naprawdę dobry pomysł? Nie znam tych ludzi. - złożyłam ciemną bluzkę i włożyłam ją do zielonego plecaka z pumy, który nie był mój. - No i czy to nam starczy? - przeleciałam wzrokiem plecak i westchnęłam.
- Jesteś osobą towarzyszącą, to chyba normalne, że mogą cię nie znać. - Niall leżał na łóżku bokiem i podpierał  ręką głowę, wypatrując każdy mój ruch. - Zawsze wszystko w nim noszę. - wzruszył ramionami i wydął usta.
- Ty to jesteś ty - przewróciłam oczami - jesteś chłopakiem, a sukienka i koszulka na zmianę, może się tam mocno pognieść. - ruszyłam w stronę szafy, wyciągnęłam niedawno zakupioną sukienkę i pogładziłam ją ręką. Była taka piękna, uśmiechnęłam się sama do siebie i odwróciłam się. - Jak ci się podoba? - uniosłam do góry wewnętrzne części brwi i spojrzałam na niego z ekscytacją.
- Była by ładniejsza gdybyś ją założyła. - rzucił bezuczuciowo i wbił w nią wzrok.
- Nie mam ochoty, już późno. - powiedziałam na jednym oddechu i odetchnęłam głęboko.
- Jest piękna. - wreszcie uczucia chłopaka ruszyły się i na jego twarzy pojawił się ten niezwykły uśmiech, skierowany do mnie. Rumieniec wylał się na moją twarz, a ja od razu zadbałam o to, żeby to ukryć. - Oh, nie rób tego, jesteś taka urocza i słodka kiedy się rumienisz. - warknął Horan i usiadł na skraju łóżka, sprawiając, że był naprzeciwko mnie. Oplótł swoje silne ręce wokoło mojej talii i pociągnął gwałtownie, co spowodowało to, że po chwili siedziałam na jego kościstych kolanach. Ponownie. - Widzisz, wyglądasz pięknie. - wpił się w moje oczy, swoimi niebieskimi tęczówkami, a ja uśmiechnęłam się nieśmiało. - i wiesz, co jest urocze? To, że nie jesteś taka jak wszystkie inne dziewczyny, jesteś inna, nigdy nie widziałem tak słodkiej, uroczej, czarującej dziewczyny, trzeba zdobyć twoje zaufanie żeby cię do siebie przekonać i uwierz mi, to jest niezwykłe. - pod koniec przyciszył ton, a po moim ciele przeszły przyjemne, a zarazem pewne niepewności dreszcze. W pokoju słychać było zaledwie nasze oddechy, co bardzo mnie krępowało i sprawiało, że czułam się nieswojo. Mój wzrok powędrował w dół i nie miał zamiaru się z stamtąd ruszać. - I wiesz, wcale nie musisz ode mnie uciekać. - zaśmiał się dyskretnie, a jego klatka delikatnie się uniosła. Tak jak powiedział, mimo jeszcze większego skrępowania, podniosłam wzrok i spojrzałam w jego poetyczne oczy. - Tak, właśnie teraz twoje oczy są najpiękniejsze, kiedy patrzą w moje. - ponownie się zaśmiał, a ja oblizałam subtelnie usta, z przyzwyczajenia. Przyjrzał się temu dokładnie i już po chwili poczułam jego oddech na swoich wargach. Zesztywniałam, a chłopak zauważając to, pogładził moje plecy dłońmi. - Jesteś piękna. - szepnął w moje usta i zbliżył się do nich, pozostawiając między nami minimalną odległość. Mój oddech stopniowo stawał się coraz szybszy. Rozszerzyły mi się źrenice, a jego kąciki ust obróciły się uroczo w górę. - Zakochałem się, wiesz? - czułam jak jego wargi otarły się o moje, był niewyobrażalnie blisko. - W osobie, która ma przepiękne oczy i przeurocze, pełne usta. - dokończył, a ja nie wiedziałam czy mówi to własnie do mnie, czy ma właśnie mnie na myśli. Jednorazowo musnął moje usta, a ja mimo to poczułam ich przesłodki smak, który nie umiałam porównać do niczego, kiedy to robił poczułam jak kąciki jego ust przyjaźnie się podnoszą, uwielbiałam to. Lecz to wszystko zaszło tak daleko, niedawno byłam gotowa powiedzieć mu prosto w twarz, że nic dla mnie nie znaczy, dzisiaj nie miałabym serca to zrobić, kiedyś odsunęłabym się po tym jakby pocałował mnie w policzek, wczoraj pocałował mnie, a ja nie miałam nic przeciwko. Wszystko się zmienia, mimo przekonań i zamiarów. 

- Nie denerwuj się tak. - szepnął, a ja się wzdrygnęłam. - Przecież to nic szczególnego. - potarł moje ramię ręką, a ja poruszyłam się gwałtownie, dając mu do zrozumienia ostateczne nie. To dziwne, ale jeszcze raz spałam do niego przytulona, czułam, że jesteśmy już tak blisko, że nie jestem w stanie tego przerwać. - Będzie dobrze. - podniósł się o parę centymetrów bliżej i wyszeptał mi do ucha, po czym pocałował jego okolice, przyprawiając mnie o ciarki, na mojej twarzy momentalnie pojawił się rozkoszny uśmiech. Ponownie przekręciłam się na łóżku i odetchnęłam zrezygnowana, za nic nie mogłam zasnąć, nawet mnie do tego nie garnęło. - Obróć się. - rzucił chłopak, a ja nie zrozumiałam po co, ale już po chwili zrobiłam tak jak mówił. Powolnym ruchem obróciłam się w drugą stronę i ujrzałam jego oczy, które były ledwo widoczne w ciemności. Objął mnie i mocno przycisnął do swojego ciała. Moja głowa leżała na jego zagłębieniu w szyi, nie miałam pewności czy mogłabym zasnąć rozpraszana zapachem jego perfum.- Śpij. - ponownie wyszeptał pojedyncze słowa chłopak i dotknął ustami mojego czoła. - Śpij - szepnął już prawie bezgłośnie.
[...]

- Wstawać, kochasie. - na jedną chwilę wleciał do naszego pokoju Harry i rzucił w nas poduszką. Mruknęłam cicho i przekręciłam się na drugą stronę. W domu panował szum i zamieszanie, każdy coś krzyczał i o coś się upominał. - Nie żartuję, mieliśmy wstać o dwie godziny wcześniej. - ponownie wszedł do pokoju Hazz i dodał stanowczo.
- Matko. - wzięłam do ręki poduszkę i zarzuciłam ją na moją głowę. - Cicho. - burknęłam niechętnie.
- Nie gadajcie, nie mamy czasu. - głos chłopaka robił się coraz bardziej stanowczy. Uchyliłam oczy i natychmiast je zamknęłam, z powodu dużej ilości światła.
- Która godzina? - spytałam, ale już po chwili zauważyłam, że Styles'a nie było już w pokoju. Przeciągnęłam się i wstałam, opierając ręce o kolana. Wydęłam wargi i rozejrzałam się po pokoju, nie chciałam stąd wyjeżdżać, choćby na dwa dni.
- Elly musisz mi pomóc. - do pokoju wparowała Ef, a ja spojrzałam na nią z niemiłym spojrzeniem.
- Zaraz. - Przedłużyłam słowo i ziewnęłam. Dziewczyna warknęła i odleciała nabuzowana. Czułam, że jestem  do tyłu z tymi wszystkimi zajęciami, ale nie przejmowałam się tym, przez to, że byłam cholernie zmęczona.- Wstawaj. - szturchnęłam mocno blondyna i wygramoliłam się z łóżka. Zimno przyjemnie uderzyło w moje ciało, a słońce wyjątkowo dawało dzisiaj o sobie znać. - Wstawaj, bo się spóźnimy. - syknęłam i ponownie go szturchnęłam. Wstałam z łóżka i otarłam rękami zaspaną twarz, podeszłam do wielkiego lustra, stojącego przy ścianie. Wyglądałam okropnie, niewyspana, podpuchnięte oczy, poszarpane włosy, będzie trudno. Wzięłam grzebień do ręki, przejechałam nim po włosach i powtórzyłam to kilkanaście razy. Niall wstał z łóżka i niechlujnie podrapał się po karku. Spojrzałam na niego przelotnym spojrzeniem i wróciłam do poprzedniego zajęcia.
- Przecież nie mam garnituru. - wymamrotał sam do siebie i dalej patrzył się przed siebie z zaspaną miną. - .. nie mam garnituru. - powtórzył i momentalnie wyparował z pokoju. - Harry! Nie mam garnituru, nic nie mówiliście, żeby wziąć! A wy macie? Skąd? - chłopak zauważył przechodzącego z pokoju do pokoju Harry'ego, w garniturze. Styles cofnął się i oparł się ręką o framugę.
- A myślisz, że po co jechałem całą noc do Newcastle? - rzucił Horan'owi ironiczny uśmiech i machnął do niego ręką, co miało oznaczać chodź.
- No to nie mogłeś powiedzieć, że jedziesz, wziąłbyś mi ten dowód. - westchnęłam zrezygnowana i uderzyłam rękami o uda.
- Wszyscy już dawno spali, jak Louis mi kazał. - Harry wzruszył ramionami i zniknął za drzwiami z Niall'em, minął się z nimi Zayn, który trzymał w ręce swój ciemny garnitur. Położyłam grzebień na komodzie, wzięłam do ręki tusz i mocno podkreśliłam nim rzęsy, prawie niewidoczny, brązowy cień, minimalnie ciemniejsza szminka od moich ust, nic więcej mi nie potrzeba. Wyciągnęłam z szafy kwiecistą bluzkę i czarne spodnie, zawiesiłam je na ramieniu i już po chwili zamknęłam się w toalecie. Założyłam na siebie ubrania i spojrzałam w lustro, niedawno miałam szesnaście lat, a niedługo kończę dziewiętnaście, jak to szybko leci. Jestem już dorosła i mam swój własny dom z siostrą, może i wynajęty, ale nasz, nikt nam nie pomaga, radzimy sobie same. Nawet nie zauważyłam kiedy moje włosy urosły, niedawno były do ramion, teraz dosięgają ponad klatkę piersiową. Złapałam kosmyk jasnych końcówek, niedawno były blond, dzisiaj są brązowe, pozostały tylko jasne końcówki, które tworzyły ombre. Dorosłam, dojrzałam, zmieniłam się i wcale nie muszę uciekać przed miłością. Bo to normalne, że mogę zakochać się w kimś kto jest inny niż ten chłopak z moich marzeń. On nie miał metr dziewięćdziesiąt wzrostu, ciemnych, brązowych włosów, nie był architektem, ani nie miał brązowych oczu, czy też świetnie umięśnionego torsu, on grał na gitarze, miał blond włosy i niebieskie oczy, pewnie też nigdy nie był na siłowni, ale to właśnie dzięki niemu ten chłopak z marzeń był inny, był taki jak on. Uśmiechnęłam się do lustra i dostrzegłam jak na prawym policzku pojawia się dołeczek, nie uważałam siebie za osobę piękną, ale dzisiaj starałam się znaleźć tą cechę, może i byłam piękna? Nie mogłam porównać się do Eleanor, czy Effy, ale kiedy się uśmiechnęłam wyglądałam dobrze. Od niedawna chciałam to wydysponować, od paru dni szczególnie, często stałam przed lustrem i poprawiałam swój wygląd, a to wszystko dla jednego chłopaka, który był dla mnie ważniejszy niż wszyscy inni. Wzięłam trochę włosów z nad ucha i związałam je za głową, tak wyglądałam znacznie lepiej. Odetchnęłam i wyszłam z toalety. 
- To co jedziemy? - krzyknęłam, biegnąc po schodach i wyciągając iPhona. Usłyszałam dźwięk odpalającego się auta i wybiegłam z domu, zabierając przy okazji szeroką, fioletową bluzę, nawet nie patrząc. Wsiadłam do czarnego Range Rover'a, mając jeszcze do wyboru Forda Capri, lecz nie miałam zamiaru się w nim cisnąć, wybór Range Rover'a był tylko przywilejem dla tych, który wychodzili najszybciej. Otworzyłam drzwi i wsiadłam do wygodnego auta. Za kierownicą siedział Louis, a obok Zayn, z tyłu obok mnie siedziała Eleanor, brakowało tylko jednej osoby i Tommo mógł nacisnąć gaz. W samochodzie, który stał obok, brakowało wszystkich oprócz kierowcy, którym był Liam, chłopak z odchyloną głową do tyłu, uderzał palcami o kierownicę. Nagle drzwi domu trzasnęły i wydostał się z nich Niall, przybliżyłam się do szyby i starałam się dostrzec czy chłopak ma swój zielony plecak, w którym były także moje ciuchy. Miał. Odetchnęłam i oparłam się o miękką tapicerkę. Po chwili niespodziewanie z domu wybiegła Pezz z małą torbą w ręce i zaczęła biegiem wyprzedzać Horan'a i udało jej się. Wyprzedziła go i pierwsza wsiadła do masywnego auta. Jej oddech był nierówny, a ona sama była zdyszana.
- Myślałam, że już mi się nie uda. - zaśmiała się i usiadła na swoim miejscu. Także się zaśmiałam i wzięłam od niej torbę, stawiając ją pod moimi nogami. Nialler przejechał ręką po swoich włosach i pociągnął za ich końcówki, był zrezygnowany, właśnie przegrał walkę o jedno z pięciu najlepszych miejsc. Od razu moja rozmowa z El i Perrie zaczęła się rozwijać, w różne strony, a głownie w te dziewczęce. Auto już po chwili ruszyło, mieliśmy przed sobą trzy godziny jazdy. Louis jechał dosyć szybko dzięki czemu szło to trochę szybciej. 

Jechaliśmy już ponad godzinę, a moja rozmowa z dziewczynami się nie kończyła, a nasze tematy były coraz głupsze. Potem zaczęłyśmy grzebać coś w telefonach i dodawałyśmy posty na twitter'a, co było równie zabawne. [...]

- No i jesteśmy, to właśnie mój dom. - zarzucił głową Louis, pokazując nam wielki dom, który wyglądał niesamowicie. Zaczęliśmy odpinać pasy i wyszliśmy z samochodu, stając na chodniku. Małego Forda nie było jeszcze widać. Nie zwracając na to uwagi ruszyliśmy do środka, lecz ktoś nas wyprzedził, była to siostra Lou, zaczęła biec w jego stronę, a kiedy już dobiegła wtuliła się w jego ciało z takim zapałem, że nie można sobie tego wyobrazić, nagle z jej oczu zaczęły lecieć łzy, łzy szczęścia. Tęskniła. To był niesamowity widok. Eleanor podeszła do mnie i objęła mnie ramieniem, w jej oku zakręciła się łza, nie dziwię się jej, u mnie pojawiło się to samo, przyłożyłam do buzi rękę. Następnie wybiegła jego mama, a jej reakcja była identyczna, co przyprawiło mnie o jeszcze więcej łez. Przed wybuchnięciem płaczem, powstrzymał mnie nadjeżdżający, mały samochód, który należał to naszych przyjaciół. Subtelnie otarłam łzy i starałam się udawać, że do niczego nie doszło. Zaciągnęłam nos i wymusiłam uśmiech. Drobny Ford zaparkował koło czarnego Range Rover'a, którym jechaliśmy i otworzyły się drzwi. 
- Ale ciasno, cholera. - zaklął Styles i wyszedł z auta, poprawiając spodnie. Wszyscy byli na nim skupieni, a kiedy on to zobaczył lekko się zmieszał. 
- Cześć Jay. - uśmiechnął się Harry prawdopodobnie do mamy Lou i podszedł do niej, wtulając ją w swoje umięśnione ramiona. 
- Witaj Harry. - wypowiedziała słowa wdzięcznie i odwzajemniła uścisk, gładząc rękami jego plecy. - Jak się trzymasz? Louis nie robił nic głupiego? - spytała go, jakby Harry był najstarszym i najbardziej odpowiedzialnym współlokatorem Tommo, a wcale tak nie było. 
- Dobrze, starałem się dopilnować żeby był grzeczny. - zaśmiał się Hazz i wypuścił ją ze swoich ramion. Nikt nawet nie zauważył, że reszta towarzyszy stała obok nas.
- A tych dwóch pięknych dziewczyn to jeszcze nie poznałam. - powiedziała Jay i wbiła wzrok we mnie, co sprawiło, że krew żarliwie napłynęła do moich policzków. Surowym, a zarazem miłym spojrzeniem została obdarowana także Effy, którą wsparł Harry, obejmując ją ramieniem. Mogło to znaczyć bardzo wiele, między innymi to, że są razem.
- To jest Effy, moja dziewczyna, - każdy momentalnie odwrócił na nich wzrok, czyli jednak są parą - a to Elly, dziewczyna Niall'a. - w tym momencie miałam wrażenie, że moje policzka się palą, dosłownie. Miałam ochotę podejść do Harry'ego i uderzyć go z całej siły w brzuch. Jak może mówić takie rzeczy? Przecież to nieprawda.
- Nie jestem jego dziewczyną, jesteśmy przyjaciółmi. - wymamrotałam zawstydzona i spuściłam głowę.
- Więc, miło mi, Jay. - podała mi rękę Jay i uśmiechnęła się przyjaźnie. Z przyjemnością na twarzy ją złapałam i za chwilę puściłam.
- Elly, gratuluję z okazji ślubu, to będzie wspaniały dzień. - kąciki moich ust podniosły się do góry. Kobieta miała już na sobie wyjątkowy makijaż i fryzurę. Wyglądała pięknie.
- Dziękuję serdecznie. - zaśmiała się i przytuliła mnie Jay. - To co? Chodźcie do domu! - machnęła ręką i tak jak mówiła, tak zrobiliśmy; szeregiem, rozgadani ruszyliśmy do wielkiego budynku. Mama Louis'a prowadziła nas przez dwa korytarze i przydzieliła już dwa pokoje Louis'owi i El i Harry'emu z Ef, przy czym subtelnie ostrzegła, żeby do niczego nie doszło. W myślach miałam nadzieję, że nie przyjdzie jej do głowy, mój wspólny pokój z Niall'em. Udało się. Miałam pokój z Perrie, co było dla mnie zbawieniem. Odmiana. Prośby poskutkowały. Opadłam na łóżko i odetchnęłam głęboko.
- Jak dobrze, że mam z to...- ktoś wyszedł z pokoju. Podniosłam się. Perrie podniosła rękę i wręczyła wchodzącemu Niall'owi dwadzieścia funtów. - Co? - krzyknęłam i podniosłam do góry wewnętrzne części brwi.
- Mieli układ. - Horan usiadł obok mnie i splótł swoje palce. Ponownie położyłam się na łóżku i spojrzałam na sufit, chłopak zrobił to samo.
- Znowu. - burknęłam zdenerwowana.
- Na szczęście. - odpowiedział chłopak i objął mnie ramieniem na brzuchu, całując w policzek.

___________________________________________________________________
MAM NADZIEJĘ, ŻE TYM RAZEM MNIE NIE ZAWIEDZIECIE I SKOMENTUJECIE !


Więc mam nadzieję, że rozdział się podoba i skomentujecie. 
To co Elly znowu w jednym pokoju z Niall'em? haha

I tak przy okazji to następny rozdział może się trochę spóźnić, bo jadę do Wisły, na wycieczkę dwu - dniową, w piątek jest finał ligii mistrzów i nie wiem czy się wyrobie na tą sobotę czy też niedzielę, ale nie obiecuję. 

ZAPRASZAM DO : 
  1. DODAWANIA BLOGA DO OBSERWUJĄCYCH < down > 
  2. ZAPISANIA SIĘ DO LISTY INFORMOWANYCH < zakładka 'Informowanie' > 
  3. ODWIEDZENIA ZAKŁADKI ' BOHATEROWIE ' 
50 KOMENTARZY = NEXT RODZIAŁ

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 24

- Get up! Get up! - krzyczał Louis prawie śpiewając. Obudziłam się. Zacisnęłam oczy jeszcze mocniej i mruknęłam cicho. - No dalej! - powiedział wysokim głosem, a ja momentalnie poczułam okropny ból głowy, obróciłam ją na drugą stronę i otworzyłam usta.
- Zamknij się! - krzyknęłam nie otwierając oczu. Nawet nie wiedziałam gdzie znajdowałam się w tamtej chwili.
- Nie, bo jestem zbytnio podniecony tym widokiem. - mruknął Tommo i zaśmiał się szyderczo. Co znowu? Wzruszyłam ramionami i otworzyłam jedno oko. Pościel i .. goły tors? Gdzie ja śpię? Położyłam rękę na klatce piersiowej osoby na której leżałam i podniosłam się na niej. Cholera, syknęłam. Czemu nie pamiętam czemu się tu znajduję? Wybiła dwunasta, wróciliśmy do domu, tańczyliśmy, no i dostałam drinka od Liam'a. Tracę świadomość po jednym drinku, rekord. Chłopak leżał pode mną z rękami położonymi na moich plecach, jego blond włosy były poszarpane, połowa leżała na jego czole, a druga połowa była postawiona. Spojrzałam w dół, miałam na sobie jego bluzę z napisem SKOOL SUCKS, moje ciało całkowicie leżało na jego, a nasze nogi delikatnie się przeplatały. Teraz było to dla mnie niekomfortowe, ale pewnie przedtem mi to nie przeszkadzało, niestety. Jestem pewna, że gdybym nie wypiła tego drinka nigdy bym tego nie zrobiła. Ciężko przełknęłam ślinę i rozejrzałam się po pokoju. Jedna zasłona była do połowy zerwana, cały pokój wyglądał niezbyt korzystnie. Lou stał w drzwiach i patrzył się na nas, z założonymi rękami. Oblizałam usta i obróciłam wzrok na Niall'a, leżał tak bezbronnie z lekkim uśmiechem, trzymał mnie tak mocno jakbym była całym jego światem. Nie chciałam tego przerywać, chciałam spać, choćby na nim, gdziekolwiek. Czemu to właśnie nie Louis chodzi z tym okropnym bólem głowy? Przecież tak dużo pił, trudno było go od tego oderwać, można powiedzieć, że było to nierealne.
- Głowa cię nie boli? Wczoraj było widać, że towarzystwo butelki najbardziej ci odpowiadało. - syknęłam wścibsko.
- Nie boli, a niech zgadnę - ciebie cholernie? Tak to jest jak się w ogóle nie pije. - na jego ustach gościł coraz większy, szyderczy uśmiech.
- Przeszkadza ci to? To, że nie jestem typem imprezowiczki? Ciekawe, jak wytłumaczysz wczorajsze zachowanie Eleanor. - parsknęłam i wywróciłam oczami. Chłopakowi zrzedła mina, patrzył się tak na mnie przez chwilę, chrząknął i odszedł bez słowa. Westchnęłam i obróciłam głowę gotowa na kolejną porcję snu, no i zobaczyłam Go, jego oczy były otwarte. Mój oddech się zatrzymał się. Na jego twarzy pojawił się uroczy i słodki uśmiech. Tak, na tych ustach, które wczoraj całowałam. Spuściłam wzrok ze zmieszaniem. Nie miałam pojęcia co wczoraj działo się po godzinie pierwszej i czemu górna część jego ciała była naga, a jej poprzednie nakrycie było na mnie. Chłopak złapał mnie za podbródek i podniósł go do góry. Zbliżył się do mnie i dotknął swoimi gorącymi i słodkimi wargami moje usta. Buziak przyprawił mnie o lekkie dreszcze, krew żarliwie napłynęła do moich policzków. Blondyn zauważył to i jeszcze raz dotknął moje usta swoimi wargami i zaśmiał się czarująco. Przejechał rękami powoli po mojej talli i mocno je zacisnął, po chwili gwałtownie przewrócił mnie na bok, sprawiając, że leżałam pod nim. Jego ciepły tors i perfumy sprawiał, że czułam jaki jest dla mnie ważny. Jego nos stykał się z moim, a na jego twarzy był wymalowany poetyczny, szczęśliwy i skierowany do mnie uśmiech, ponownie zaśmiał się subtelnie i kładąc rękę na moim policzku, zaczął gładzić ją swoim kciukiem, po czym jeszcze raz musnął moje usta, z nieschodzącym uśmiechem na twarzy. Zaczął zbliżać się do górnej partii mojej szyi, a ja zaczęłam czuć jego oddech na swojej skórze. Jego dalej gorące usta musnęły okolice mojego ucha, a po chwili zagryzł jego płatek. Odetchnęłam głęboko i zagryzłam wargę. Horan odsunął się i opierając ręce obok mnie, podniósł się na nich. Spojrzał na bluzę, którą miałam na sobie i podniósł do góry jeden kącik ust. Wbił się w moje oczy swoimi niebieskimi tęczówkami, a ja jeszcze bardziej się zarumieniłam, po chwili odwracając wzrok. Horan odbił się rękami i wstał z łóżka przezornie. Podszedł do szafy i włożył na siebie czarny t-shirt, po czym podszedł do mnie schylając się, pocałował moje czoło i pogładził włosy. Wsunął swoje ręce pod moje plecy i podniósł mnie na swoje ramiona.
- Zapraszam na pierwsze śniadanie w dwa tysiące-trzynastym roku. - wypowiedział słowa żartobliwie i postawił mnie na ziemię ostrożnie. Ujął moją dłoń subtelnie i pociągnął w stronę drzwi, a następnie kuchni. Schodząc na dół nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Harry spał na blacie, z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, musiało śnić mu się coś miłego. Louis siedział i oglądał telewizor, z Eleanor na kolanach, która spała ze skulonymi nogami i rękami ułożonymi pod głową. Wpatrywał się na nią z oczami pełnymi miłości i żalu. Wczoraj zachował się jak dupek, szkoda, że dopiero teraz to dostrzegł. Liam i Zayn leżeli na kanapie i od czasu do czasu przekopywali się nogami. Dom wyglądał tragicznie, w kałuży prawdopodobnie z alkoholem leżały kawałki rozbitego szkła, wszędzie walały się puszki po piwie, a na ścianie była ogromna plama po jedzeniu, którym ktoś postanowił sobie porzucać. Nie mam pojęcia jak Tomlinson mógł siedzieć w takim bałaganie i nie zwracać na to uwagi. Ciągnięta za rękę starałam się omijać wszystkie plamy, kałuże i rozbite szkło.
- Co chcesz do jedzenia? - Niall puścił moja rękę i otworzył lodówkę.
- Obojętnie. Gdzie reszta? - spytałam mało zainteresowana jedzeniem. Mimo tego, że widziałam dwie osoby, które najbardziej się wstawiły, bałam się o resztę. Szczególnie o Chelsea, która chyba jako jedyna z dziewczyn dosiadła się do zachlanego stolika. Reszta dziewczyn za bardzo martwiła się o chłopaków niż miała czas na kosztowanie trunków.
- Huh, kto wie. - prychnął Lou. Moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej, wiedziałam do czego była zdolna Chelsea na imprezach. Irlandczyk odwrócił się.
- Kanapki czy zapiekanka? - skoncentrował się na mnie i zwrócił uwagę na moje zachowanie. - Elly co jest? - spytał podchodząc i łapiąc mnie za ramię.
- Wiecie gdzie Chelsea? - zaczęłam szukać ją ponownie wzrokiem po pokoju. Chłopcy pokiwali głową, a ja położyłam dłoń na buzi ze strachem wymalowanym w oczach. Zaczęłam biec na górę i otwierać wszystkie drzwi po kolei, przy czym obudziłam pewnie większość tych którzy spali. Ostatni pokój był mój, wbiegłam, a on dalej był pusty. Może pojechała do domu? Przecież nie mogła, była pijana. Złapałam się za głowę i weszłam do łazienki i odkręciłam kran, starając się orzeźwić.
- Wyłącz to, głowa mi napieprza. - usłyszałam znajomy mi głos. To Ona! Spojrzałam w lustro i zauważyłam jak leżała w wannie. Jezu, jaka ona jest szalona. Pomyślałam i od razu się uspokoiłam, a zaniepokojenie na mojej twarzy zastąpił roześmiany uśmiech.
- Głupia jesteś? - uklęknęłam przed wanną, aby być na tym samym poziomie co ona. - Myślałam, że coś ci się stało. - pokiwałam głową i poczochrałam jej włosy.
- Chciałam iść spać, no i powiedziałam to Styles'owi, a on powiedział ze śmiechem, żebym poszła spać do twojej wanny. - zaczęła mówić jak małe, broniące się dziecko, a po chwili rozejrzała się dokoła jakby nic nie pamiętała. - Idź już. - położyła rękę na mojej twarzy i odepchnęła mnie, zamykając oczy.
- Nigdzie nie pójdę, wstawaj. - zaśmiałam się i wstając podałam jej rękę. Warknęła i złapała mnie za nią, podciągając się.
- Nie lubię cię już. - wyburkała i spuściła głowę.
- Tak, tak wiem. - wywróciłam oczami. Mocno ciągnęłam ją za rękę, ponieważ ona nie wkładała w to żadnego zaangażowania. - Patrzcie co tu mam. - krzyknęłam już na schodach, a chłopcy kiedy zobaczyli dziewczynę zaczęli wiwatować i klaskać.
- Jedyna, która potrafiła dotrzymać nam kolejki. - stwierdził z uznaniem Loui i pokiwał głową wyrażając szacunek. Chel uniosła do góry dumnie kciuk i tak się poczuła. Nie widziałam, w tym powodów do uznania, ani dumy, ale skoro oni widzieli to nic tego nie zmieni. W salonie siedziała już połowa przyjaciół. Louis, wyrażająca obrazę do chłopaka Eleanor, Liam, Danielle i Zayn, brakowało mnie, Niall'a Chelsea i Hazzy, który spał obok nas na blacie, dalej. Nie mam pojęcia co może go zbudzić. Brakowało także Pezz i Effy, które spały na górze, a nikt nie chciał ich budzić, byłyby złe.
- W zamrażarce była pizza, zagrzałem ją. - objął mnie jednym ramieniem Horan i podał mi do ręki duży talerz, z dwoma kawałkami. Uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie i zdjęłam jego rękę, ruszając do salonu. Usiadłam obok Danielle i wzięłam do ręki jeden kawałek pizzy, trafiając nim do ust. Tuż obok mnie usiadł blondyn i kładąc talerz na stoliku, złapał mnie za biodra i uniósł na swoje kolana. Czemu on na siłę chciał pokazać, że jestem jego, skoro nie byłam? Nie chciałabym, żeby ktokolwiek brał mnie za jego dziewczynę, ale jakoś nie potrafiłam temu zaprotestować, choćby oprzeć się. Wyrażał swoje uczucia coraz pewniej, co sprawiało, że bałam się co będzie dalej. Oplótł mnie rękami wokoło talli i wziął talerz do rąk, tworząc z nich pułapkę, z której nie było wyjścia.
- Wiecie co działo się ze mną po pierwszej, bo film mi się urwał. - zaśmiałam się sztucznie, ponieważ bałam się ich odpowiedzi.
- No, huh.- parsknął śmiechem Tommo i uderzył rękę o kolano. Nagle do rozmowy dołączyła Danielle.
- Dużo tańczyłaś i rozmawiałaś z Effy i Harry'm. - zastanowiła się na chwilę. - Potem leżałaś na kanapie z Niall'em i zasnęliście przytuleni, więc obudziliśmy was z Liam'em i kazaliśmy wam iść spać, mówiłaś coś, że musisz pilnować Chelsea, ale potem Niall cię poprosił i pocałował, no i poszliście razem na górę trzymając się za ręce. Szliśmy z wami, żeby dopilnować, że doszliście, no i weszliście do pokoju, powiedziałaś, że jest zimno, Nialler ściągnął bluzę i ci dał, całując cię w czoło, uniósł cię na ręce, łapiąc za uda i położył na łóżku, kładąc się obok i starając zasnąć. Po chwili coś do siebie bełkotaliście i za chwilę podniósł cię na ręce i położył na sobie, no i po wypowiedzeniu dobranoc delikatnie musnął twoje usta.. po czym zasnęliście. - dokończyła zdanie Dan i zwróciła się do Liam'a, pytając spojrzeniem czy dobrze powiedziała, Payne pewnie pokiwał głową i uśmiechnęli się do nas. Czułam jak robi mi się gorąco, mogłam sobie wyobrazić jaka byłam czerwona, złość wybuchła mi w żyłach. Spaliśmy na kanapie i Niall dał mi buziaka przy wszystkich? Nie chciałam tego. Wszystko tylko nie to. Moje źrenice się rozszerzyły, westchnęłam głęboko i poleciałam do tyłu, opierając się ramię chłopaka. Kątem oka zobaczyłam jak jabłko Adam'a Niall'a podnosi się w wolnym tempie i w tym samym opada. Chłopak spodziewał się takiej reakcji, wiedział jaka jestem, mimo tego zrobił to, co mnie kompletnie zdziwiło. Mimo tego to zrobił. Coś się we mnie poruszyło, świadomość tego, że Horan, zrobił coś, co mogło mu zaszkodzić, tylko dlatego, że chciał się do mnie przytulić sprawiła, że nie czułam się już zła. Wszyscy patrzyli się na mnie, starając się dostrzec moją reakcję, a ja po prostu oparłam głowę na jego wcięciu w szyi i spojrzałam na nich pytająco. Niall potarł ręką moje ramię i uśmiechnął się, z powodu mojej reakcji.
- To co? Za dwa dni ślub, no, a za siedem wracamy do domu. - Louis złapał za rękę El, a ta wyrwała ją, po czym spojrzał na nas.
- Dwa dni? - Peazer zmarszczyła brwi i otworzyła szeroko oczy zaskoczona.
- Oh, yes. - wyszczerzył się Tomlinson. Westchnęłam. Jak ten czas szybko leci. Wstałam z chudych kolan i podeszłam do blatu. Zbliżyłam się do ucha Styles'a i zaczęłam szeptać.
- Wstawaj, kolego. Spać wiecznie nie będziesz. - byłam tak blisko jego ucha, że odległość wynosiła zaledwie parę milimetrów. Harry podniósł się i zaczął mrugać oczami, nie mógł pojąć gdzie jest.
- Już po imprezie? - spytał się mnie i przetarł oczy. Pokiwałam głową i zaśmiałam się. - Fajną masz bluzę, wiecznie chyba nie będziesz jej nosić? Chyba, że chcesz wiecznie czuć jego zapach, koleżanko. - odgryzł się i ominął mnie, poklepując po ramieniu. - To co mamy nową parę w towarzystwie? - przeleciał wzrokiem mnie i Niall'a, po czym usiadł na kanapie i poprawił włosy. Usiadłam obok niego i także poklepałam go po ramieniu.
- Nie pij już ..

___________________________________

CZYTASZ - KOMENTUJESZ !


50 KOMENTARZY - NASTĘPNY ROZDZIAŁ

Kontakt ze mną - @freehugshoney { tt }
TT ELLY -  @wilsonelly < ~ naciśnij

Myślałam, że bardziej spodoba wam się ostatni rozdział i, że będzie więcej komentarzy, no ale cóż :c

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 23

WŁĄCZCIE ♥ - http://www.youtube.com/watch?v=pY9b6jgbNyc

Przygotowania szły bardzo sprawnie, nigdy nie widziałam aż tak zaangażowanych chłopaków, zwykle byli ospali i leniwi. Zostało już tylko parę godzin do zmroku. Serpentyny niezgrabnie zwisały z żyrandoli, aż po barierki schodów, szafki kuchenne, firanki, a nawet klamki drzwi. Wielkie balony, które załatwił Hazz obijały się o każdą cześć domu, były naprawdę duże, sięgały mi aż do samego pasa. Alkohol był idealnie postawiony na szklanym stoliku. Oczywiście była to tylko część tego co mieliśmy i co ukradkiem dowiózł Louis. Chłopcy już chyba po raz czwarty byli w drodze do sklepu, znowu zapomnieliśmy jakiejś niezbędnej rzeczy. Harry za każdym razem dumnie kierował, Liam doprowadzał ich do porządku, bo pakowali niepotrzebne rzeczy do koszyka, no właśnie Niall, Louis i Zayn pakowali niepotrzebne i zbędne rzeczy do koszyka. Pomagali. Tommo przy każdym wypadzie do centrum przywoził nowe, szklane butelki i potajemnie, aby nikt nie zauważył, wstawiał je do szafki gdzie było już tego zdecydowanie za dużo.
Razem z dziewczynami posprzątałyśmy dom, poprawiłyśmy to co chłopcy nieudolnie odwalili. Było nas pięć, wyglądałyśmy tak jak zawsze, ale czas było to zmienić.
- Idziemy się szykować? - Effy przeleciała wzrokiem kolejno każdą z nas. Podniosłam do góry jeden kącik ust i pokiwałam głową.Wskoczyłam Pezz na barana i roześmiałam się bardzo głośno.
- Jedź Edwards, jedź! - krzyknęłam jej do ucha, na co lekko podskoczyła i ruszyła tak jak ją prosiłam. Reszta dziewczyn także próbowała zrobić to co ja i w końcu Effy wylądowała na plecach Danielle. Eleanor zaczęła się z nas śmiać i pobiegła do pokoju jako pierwsza, jeszcze oberwie.

Nawet nie zauważyłam kiedy dziewczyny stały mi się bliskie, dawniej, jedyną osobą z jaką mogłam porozmawiać była Chelsea, która dodawała mi otuchy i nawet kiedy coś co robiłam było beznadziejne, mówiła, że jest najlepsze na świecie. Mimo tego, że było to kłamstwo, to kochałam to. Dzięki niej uśmiech pojawiał się na mojej twarzy i to jest najwspanialsze. Czułam, że mogę powiedzieć im co mnie dręczy i gnębi. Oczywiście, nie mówię, że jest coś takiego, pomijając to, że się zakochuję, ale gdyby było, wiem, że mam do kogo przyjść.


- Pokażcie co macie! -  zamknęłam drzwi i usiadłam na fotelu, kładąc ręce na kolanach. Nagle Dan otworzyła szafę i wyciągnęła bluzkę, która nie zasłaniała brzucha i pokryta była złotymi cekinami, na dół przygotowała sobie czarną spódnicę z ćwiekami. Wydaje mi się, że będzie wyglądać w tym idealnie, pasuje to jej karnacji. - Wkładaj! - krzyknęłam, prawie piszcząc. Peazer z uśmiechem na twarzy wzięła sukienkę do ręki i ruszyła przebrać się do innego pokoju. - Eleanor? Co ty masz? - poruszyłam zabawnie brwiami na co dziewczyna zaśmiała się radośnie, bez żadnego pohamowania zdjęła koszulkę i krótkie, przetarte spodenki, ponownie drzwi szafy otworzyły się i wyłoniła się z nich kolejna, wspaniała kreacja. Sukienka była wprost przecudowna, bez zastanowienia mogę przyznać, że jej zazdrościłam, a kiedy włożyła ją na jej smukłe ciało, zaczęłam zazdrościć jej także figury. Czy ona coś je? - Wyglądasz idealnie! - wstałam i obeszłam ją dokoła, kręcąc głową. Tak cholernie jej zazdroszczę.
- Dzięki Els. - oczy Eleanor przepełnione były wdzięcznością i empatią. Skinęłam głową i delikatnie ją przytuliłam.
- Dobra, to namów Perrie i Effy, żeby się przebrały, a ja wam pokażę co mam ja. - poklepałam Calder po ramieniu i zaklaskałam w dłonie, wybiegając z pokoju. Bił ode mnie entuzjazm, czułam, że dzisiaj będzie świetnie, mam nadzieję, że pozostaną po tym tylko miłe wspomnienia. Otworzyłam szybko drzwi, a po pokoju rozniósł się niemiły chłód. Podeszłam do szafy i pociągnęłam za drzwiczki. Momentalnie poczułam Jego perfumy, które uwalniały się z jego koszulek. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tym kojącym zapachem. Jakby był przy mnie i obejmował mnie swoimi ramionami, patrzył się głęboko w moje oczy i sprawiał, że czułabym się niesamowicie. Mówiłam o tym jak o marzeniach, czy ja właśnie to robiłam? Westchnęłam, po czym wyciągnęłam potrzebną bluzkę, spódnicę i jasne szpilki. Zdjęłam ostrożnie sukienkę i położyłam ją na łóżku, schylając się zdjęłam także szpilki, dzięki którym zdawałam się być wyższa i odetchnęłam głęboko. Miałam ochotę na odpoczynek, znowu o nim myślę, mimo, że nie chcę. Założyłam sylwestrową kreacją i spojrzałam w lustro, lecz nie patrzyłam na to jak wyglądam, ale na wyraz mojej twarzy. Była taka wesoła i spełniona. Kiedy o nim myślałam, nieświadomie się uśmiechałam. Nie tak jak zawsze, inaczej. Jakbym była zakochana.. Bo jestem. Trzask drzwi - przyjechali. Dziwne, a raczej dzikie okrzyki roznosiły się stopniowo po domu, ktoś zaczął biec po schodach, na górę. Już po kilka-nastu sekundach na klamkę do mojego pokoju nacisnął Nialler, kiedy mnie zobaczył jego źrenice się rozszerzyły, a ja spojrzałam na niego pytająco. Mimo tego, że na zewnątrz wyglądałam obojętnie, w środku się uśmiechałam. Horan wszedł do środka i cicho przymknął drzwi.
- Co robisz? - odległość między mną a nim zmniejszała się.
- Szykuję się. - wzruszyłam ramionami i ponownie spojrzałam w lustro, przechylając głowę. Odległość między nami była już minimalna, czułam jego ciepły oddech na mojej szyi. Przezornie przejechał rękami po moim wcięciu w talli i zacisnął je mocno. Robił to tak często, że mogłam się tego spodziewać od razu kiedy go zobaczyłam. Ciężko przełknął ślinę. Dotyk jego zimnych dłoni na kawałku mojej nagiej klatki piersiowej sprawił, że przeszły mnie lekki dreszcze.
- Pamiętasz co mi obiecywałaś? Będziesz mi towarzyszyć. - blondyn skupił uwagę na mojej szyi i przejechał po niej ustami, które ledwo ją dotykały. Podniósł głowę i dotknął gorącymi wargami moje policzko, po czym zacisnął swój uścisk na moim ciele, przytulił mnie. Teraz razem ze mną patrzył w lustro, wyglądał jakby skupiał się na każdym jego szczególe i kawałku.
- Pamiętam. - szepnęłam i spuściłam wzrok na jego ręce, które w tej chwili ujmowały moje, ponownie uniosłam go na lustro. Chciałabym żeby było tak zawsze, żeby tu został. Obraz nas, stojących w czułym uścisku wywoływał u mnie szczery uśmiech, a środku powodował dziwne uczucie, dotąd mi nie znane. Motylki w brzuchu? Och.
- Będziesz tam najpiękniejsza. - szepnął mi do ucha chłopak i subtelnie musnął jego okolice. Podciągnęłam do góry jeden kącik ust, a krew żarliwie napłynęła do moich policzków. Jego słowa były jak najczulszy, rozpieszczony pocałunek.
- Muszę iść. - puściłam dłonie z uścisku, a on dalej kurczowo je trzymał. - Naprawdę. - szepnęłam, na co on poluzował je i wyprostował się, podnosząc podbródek z mojego barku. Obróciłam się w jego stronę, sprawiając, że stałam z nim twarz w twarz. Momentalnie skupił się na moich oczach, sprawiając, że nie mogłam się od nich oderwać, były takie piękne, błękitne, jak francuskie morze podczas słonecznego dnia. Chciałam się uwolnić, zamknęłam oczy i odetchnęłam. - Muszę. - przejechałam dłonią po jego torsie, odwróciłam się i wyszłam. Powoli otworzyłam oczy i westchnęłam. Again. Weszłam do pokoju dziewczyn i uśmiechnęłam się blado.
- Gdzie ty byłaś? - z miejsca wstała Effy, a ja jeszcze bardziej podciągnęłam uśmiech.
- Trudno było mi ją zapiąć. - pokazałam na górną część stroju i wzruszyłam ramionami.
- Mogłaś przyjść, pomogłybyśmy ci. - wstała Eleanor i zaczęła bacznie przyglądać się zamkowi. Postanowiłam zostawić tą sytuację i skierowałam spojrzenie na dwie dziewczyny, które jako jedyne siedziały ze skupieniem. Perrie, Effy i Danielle także się ubrały, czy tylko ja wyglądam tak beznadziejnie? Każda z nich miała wyjątkową urodę, mimo tego, że nie nałożyły jeszcze makijażu, sukienki dodawały im takiego wdzięku, że wcale go nie potrzebowały.
- To co, zabieramy się za makijaż? - Danielle zostawiła samotną Edwards na kanapie i zaśmiała się wesoło. Nie mam wątpliwości co do tego, że każdy zazdrościł jej tego czarującego głosu. Czym prędzej zabrałyśmy się za makijaż i razem stanęłyśmy przed wąskim lustrem, przepychając się. Posyłając sobie miłe i zadowolone uśmiechy postanowiłyśmy zejść na dół. Szpilki zaczęły uderzać o goły parkiet, wydając charakterystyczny dźwięk. Już po chwili do dziewczyn zaczęli podbiegać chłopcy i komplementować ich stroje. Styles wziął nawet Ef na ręce, obracając ją dokoła własnej osi. Mimo tego, że zrobił to co zrobił, nie potrafiłam być na niego zła, tylko z jednego powodu - uszczęśliwiał moją siostrę. Czułam się jak trędowata. Stałam sama i wpatrywałam się ich szczęściu z sztucznym zadowoleniem. Po chwili, poczułam się tak jak one, wyjątkowo. Horan podszedł do mnie, mimo tego, że widział mnie wcześniej, mówił mi takie komplementy, że czułam jak robi mi się gorąco. Normalnie nigdy bym się tego nie spodziewała, nie wiedziałam, że da radę mnie podnieść, nie wiedziałam, że jest taki silny. Oplótł ręce w moim pasie i podniósł mnie, a na jego rękach widoczne stały się grube żyły. Lekko spuścił mnie, sprawiając, że moja głowa była prawie na tym samym poziomie co jego. Ubrany był w niebieską bluzę z napisem SKOOL SUCKS, jego chude nogi zakrywały jasne jeansy. Zsunął mnie po swoim ciele, opierając nasze czoła o siebie.
- Let's rock. - uśmiechnął się pewnie i gwałtownie podniósł mnie wysoko i okręcił się tworząc niewidoczne kółko. Postawił mnie na ziemię i łapiąc mnie za rękę podszedł do reszty.
- To co zaczynamy? - Każdy z nas popatrzył się na siebie znacząco. IT'S TIME!



Była godzina dwudziesta trzecia. Muzyka była tak głośna, że nie słyszałam słów Danielle. Co chwile krzyczałam CO? Niezależnie od tego z kim rozmawiałam. Louis i Harry chyba najwięcej popili, a mimo to dalej czekali na kolejkę. Przyszły dwie osoby, Josh i Sandy z zespołu chłopców. Na początku trochę z nimi rozmawiałam, ale już po chwili siedzieli obok Louis'a i nieźle się wstawili. Lecz było parę trzeźwych osób, w sumie nie do końca, byłam przekonana, że każdy wypił chociaż jednego drinka. A dokładniej to ja, Liam, Danielle, Eleanor i Niall trzymaliśmy się najlepiej. Zrobiło mi się żal El, ciągle siedziała obok Lou i próbowała mu wytłumaczyć, aby już przestał, ale ten przytulał ją, całował i obiecał, że to już ostatni kieliszek, chociaż wcale tak nie było. Mimo tego, że każdy był już troszkę napity zabawa była tak wspaniała, że aż chciało się krzyczeć. Tańczyłam już chyba z wszystkimi. Ja i Niall się spisaliśmy, bo przy każdej piosence można było tańczyć. Właśnie rozmawiałam z Dan, kręcąc rurką w ledwo ruszonym drinku. Trudno było się dogadać, ale kiedy się postarałaś, mogłaś coś zrozumieć. 
- Nie wygląda to zbytnio dobrze. - krzyknęłam jej prosto do ucha i zaczęłyśmy się razem wpatrywać w szklany stolik, wokoło którego zebrało się około pięciu chłopaków. 
- No ale nie przemówisz im do rozsądku, a żeby im to zabrać to już nie ma mowy. - pokiwała głową Peazer i oderwała od nich wzrok. - Cieszę się, że chociaż Liam nie pije, nie wyobrażam sobie być teraz na miejscu Eleanor, nie ma na niego żadnego wpływu, on robi teraz co chce! - wyrzuciła ręce w powietrze. W odpowiedzi pokiwałam jej głową. Dołączył się do nas Liam i objął ją rękami wokoło szyi. - A tak w ogóle to powiesz mi czemu cię nie było dzisiaj tak długo. - dziewczyna wbiła we mnie wzrok, a ja się zmieszałam.
- Mówiłam już, że nie chciała się dopiąć. - poprawiłam delikatnie jeansową bluzkę. Dan pokiwała głową, jakby chciała powiedzieć tak, na pewno. Z bardzo widocznym ironizmem.
- Słyszałam jak rozmawiasz z Niall'em. - holy shit. Skąd wiedziała? Uśmiechnęłam się z nadzieją odbiegnięcia od tego tematu. - Czujesz coś do niego prawda? - kącik jej ust uniósł się ku górze. Oblizałam usta i spojrzałam na nią i Liam'a, wbiłam w niego znaczący wzrok.
- Dobra idę. - Payne podniósł ręce w geście obronnym i odszedł roześmiany. Tak zdecydowanie lepiej. Obiecałam sobie, że im zaufam i tak zrobiłam, więc czemu się przed nią nie otworzyć. 
- Tak, rozmawiałam z nim, ale tylko przez chwilę, przez to, że mamy wspólny pokój. - przestałam patrzeć się w jej oczy, tak łatwo zauważyć, że kłamię. 
- Nie jestem głupia Els. - westchnęła Danielle i złapała mnie za rękę, poczułam się jakby mnie wspierała. Czułam się przy niej wspaniale i pewnie. Podniosłam głowę i popatrzyłam na nią z szerokimi źrenicami.
- Tak, nie rozmawiałam z nim tylko dlatego, że mam z nim pokój, jeszcze wcześniej jak wszedł do pokoju, zatapiałam się przy zapachu jego perfum, a kiedy wszedł coś we mnie się ruszyło, poczułam motylki w brzuchu, nawet nie jestem pewna czy to właśnie one, bo nigdy ich widocznie nie miałam. Nawet nie zauważyłam, kiedy pojawił się na mojej twarzy uśmiech, a to wszystko przez to, że o nim myślałam, lub go widziałam. Kiedyś nie myślałam tak o nim, a dziś? Pragnę jego dotyku, słów i bliskości. Nigdy się tego nie spodziewałam, ale wczoraj zapragnęłam, żeby mnie pocałował, a kiedy na mnie patrzy świat mi się zatrzymuje i czuję się tak wyjątkowo jakbym była tylko on i ja. Nigdy nie czułam się lepiej, kiedyś myślałam,  że jestem zakochana, ale jak teraz patrzę to to było cholernie błahe do tego co dzieję się ze mną teraz. A najgorsze jest to, że boję się iść dalej, boję się, że mnie zrani, nie mam pojęcia czemu. - powiedziałam jakby na jednym wydechu i schowałam twarz w dłoniach. Mimo wszystkiego czułam się wspaniale, jak dobrze było wyrzucić te słowa z siebie. Czułam, że odetchnęłam od tego. Oh yes. 
- Wiesz, to widać, twoja twarz przy nim promienieje, ten uśmiech przebija się nawet przez tą maskę, którą chcesz na siebie nałożyć. Wcale nie musisz się przed tym chronić - pokiwała głową i przybliżyła się do mnie bliżej. - skoro nie jest kimś kto może cie zranić. Znam go już parę dobrych lat i nigdy się na nim nie zawiodłam. Może i jest czasami szalony i lubi się wygłupiać, ale jest taki wrażliwy i czuły, jak nikt inny, uwierz mi. I wiesz co? Pasujecie do siebie jak nie wiem co i wyglądacie razem idealnie. - przytuliła mnie z całej siły i pogładziła rękami moje plecy, była taka niesamowita, uwielbiałam ją. Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek, bardzo zdziwiłam się, że było go słychać. Pokiwałam wdzięcznie głową do dziewczyny i ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je i od razu wpadłam w jej ramiona. Tak mi ich brakowało, jej uścisku i śmiechu. 
- Skąd ty tu? - krzyknęłam do ucha Chelsea i przyłożyłam do twarzy rękę, miałam ochotę przytulić ją jeszcze raz i tak zrobiłam. 
- Niespodzianka. - zaśmiała się i przeleciała wzrokiem dom. - Ostro. - szepnęła jakby sama do siebie i zaczęła tańczyć.. nadpobudliwie. 
- Matko, jesteś głupia, wchodź. - machnęłam ręką i pociągnęłam ją za rękę. Zaczęłam oprowadzać ją po domu i pokazałam jej schody, jakby miała jakiś problem, czy cokolwiek, mogła skierować się do mojego pokoju. Ale jakoś nie specjalnie się tym zainteresowała, z uwagą przyglądała się wszystkim osobą, które przepychały się między sobą. Opowiadałam jej gdzie jest mój pokój, ale ona po prostu sobie odeszła, to było u niej normalne, kiedy ją nudziłam po prostu sobie odchodziła. Grzecznie usiadła obok Josh'a i uśmiechnęła się do niego czarująco. Widocznie się jej spodobał. 
- Chelsea? Ty tutaj? - zaczął wstawiony Tomlinson. - Pijesz? - podciągnął do góry jedną brew, dziewczyna lekko skinęła głową i jeszcze bardziej się do nich przybliżyła. Poczekajmy kiedy się oswoi, będzie dobra zabawa. Ponownie machnęłam ręką, była taka szalona, przeciwieństwo mnie. Myślę, że o to w naszej przyjaźni chodziło, dopełniałyśmy się. Usiadłam na ladzie w kuchni, gdzie kręciło się parę osób, po chwili podszedł do mnie Niall i oparł się rękami obok moich nóg. Jak zawsze, uh. Nie wyglądał na zbytnio pijanego.
- Chcesz zatańczyć? - wyciągnął w moją stronę rękę. Oblizałam usta i skinęłam głową z uśmiechem. Ujął moją dłoń i przeprowadził mnie przez tłoczny salon. Stanęliśmy na samym środku, a piosenka skończyła się właśnie w tym momencie. Podszedł do nas Styles, który był prawie tak samo pijany jak Tommo, oparł się o moje ramie.
- Powiem ci kawał. - zaśmiał się na samą myśl i zachwiał się. - Niall przyszedł kiedyś do domu i nie był głodny.- wybuchł śmiechem, a ja pokiwałam głową, udając rozbawienie. Hazz jeszcze przez chwilę śmiał się sam do siebie i odszedł. Nagle ktoś zapukał w stary mikrofon, który znaleźliśmy. Zayn. 
- To jest specjalny utwór, dla pewnej dziewczyny, od pewnego chłopaka. - Malik popatrzył na nas, dając mi do zrozumienia, że właśnie tą piosenkę wybrał Niall, specjalnie dla mnie. Schyliłam głowę i schowałam ją na zagłębieniu w szyi chłopaka. Ręce owinęłam wokoło jego szyi i zamknęłam oczy wtulając się w jego ciepłe ciało.Czułam się tak bezpiecznie i aż niewymownie. Blondyn rękami oplótł moje ciało i przycisnął mnie do swojego. Coraz bardziej uświadamiałam sobie jaki był dla mnie ważny. Kołysaliśmy się w tylko nam znany rytm, a on od czasu do czasu całował moją głowę. Nie mogę więcej przed nim powstrzymywać uczuć, mogę mu zaufać. Miałam wrażenie, że jesteśmy tam tylko we dwoje, chociaż było to nierealne. Opierałam głowę na jego kościstym ramieniu, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, upadając na niebieską bluzę i robiąc małą plamę. Dotyk jego rąk był dla mnie czymś innym, nigdy tego nie czułam, do tego jego perfumy sprawiały, że czułam coś bajecznego. Był dla mnie taki ważny. Chłopak zachowywał się tak niepewnie, czułam jak delikatnie i przezornie przyciska mnie jeszcze bardziej do siebie, a dla mnie było to najbardziej urocze zachowanie jakim mógł się wykazać . Piosenka skończyła się, te trzy minuty przekształciły się dla mnie w wieczność. Nie chciałam aby się kończyło, nie tego pragnęłam. Spojrzałam w jego oczy i uśmiechnęłam się wdzięcznie, nie tylko za ten taniec, za wszystko. 
- To już za pięć minut! - ktoś w domu głośno krzyknął i rozniósł się szum. Zaśmiałam się i pociągnięta przez  rękę Effy, wyszłam za wszystkimi na dwór. Li przygotowywał już fajerwerki gotowe do wystrzelenia i rozpoczęcia nowego roku. Parę minut minęło szybko, stałam tam i trzymając rękę siostry, z świecącymi oczami, wpatrywałam się w to wszystko i entuzjazmem. Powoli zaczęliśmy odliczać, kiedy liczba była niższa tym ich głos był coraz głośniejszy. 
- SIEDEM! - SZEŚĆ! - w górę równocześnie unosiło się wiele rąk - PIĘC! - CZTERY! - TRZY! - DWA! - JEDEN! - wszyscy zaczęliśmy krzyczeć, wrzask opanował całe miasto, fajerwerki poleciały w górę, rozniósł się charakterystyczny odgłos, kiedy zaczęły wybuchać. Lecz nie mogłam podziwiać tego długo, już po paru sekundach moje usta zamknął Niall.. swoimi ustami. Były takie słodkie, ich smak był doskonały. Ich miękkość i gorąco sprawiały, że moje kolana robiły się miękkie. Lekko muskaliśmy swoje usta, jego ręce znalazły się na mojej tali, a moje na jego karku. Z czasem całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Udowadniał mi jak bardzo mu zależy, często muskał ustami moje kąciki ust, sprawiając, że wiedziałam jaki był słodki. Przejechał językiem po mojej wardze, a ja rozchyliłam usta, pieścił nim moje podniebienie. Po chwili nasz języki się na siebie natknęły i zaczęły toczyć ostrą walkę. Chłopak lekko przechylił moje ciało do tyłu, przejmując inicjatywę i kładąc rękę na moim policzku, przejechał wargami po raz ostatni po moich ustach i je oderwał. Oparł swoje czoło o moje, a ja mogłam poczuć jego nierówny oddech.
- Szczęśliwego nowego roku. - szepnął. Soo sick in love


_________

CZYTASZ - KOMENTUJESZ

_________

JEST ! JEST ! JEST! ♥ 

JEŚLI PODOBAŁ WAM SIĘ ROZDZIAŁ TO SKOMENTUJCIE!
KOMENTUJCIE, BO NIE BD 23. 
NIE ZOSTAWIAJCIE ROZDZIAŁU BEZ KOMENTARZA!

No po prostu jest taki długi, że jestem z siebie cholernie dumna, z treści nie, ale długość jak najbardziej mi odpowiada! Jakoś sama nie ogarniam treści, haha. Wreszcie się doczekaliście tego pocałunku, huh?


50 KOMENTARZY - NASTĘPNY ROZDZIAŁ

Kontakt ze mną - @freehugshoney { tt }
TT ELLY -   @wilsonelly <~ naciśnij

/ SWAG ♥ for Olka i Julka! #chiloutbab