środa, 6 lutego 2013

Rozdział XI

Razem z Ef siedziałyśmy i wpatrywałyśmy się w naszą piękną, dopiero ubraną choinkę. Była bardzo wysoka i świetnie przystrojona.
- Jest idealna - Wyszeptała Effy patrząc się na sam czubek.
- A kiedy nasza choinka nie była piękna? - Powiedziałam roześmiana i spojrzałam na nią ze zmarszczonym czołem.
- Wiesz, jesteś wybitnie szczera. - Zaśmiała się głośno, zarażając mnie śmiechem.
- Wiem kochanie. - Przytuliłam ją, czochrając jej włosy. Dawno nie bawiłyśmy się tak dobrze. Był to najlepszy prezent na święta jaki dostałam. Odnowienie więzi z siostrą. Tylko ona umiała wywołać niepohamowany śmiech na mojej twarzy. Kochałam ją jak nikogo innego. Była mi bardzo bliska.
- Jeszcze pudding. - Odetchnęłam głęboko. Nie miałam już siły. Chciałam odpocząć, ale cóż. To święta, a my oczywiście parę godzin przed północą rozpoczynającą święta zaczynamy piec i ubierać choinkę.
Nagle w radio pojawiła się piosenka, którą kochałyśmy. Sprawiała, że nogi same rwały się nam do tańca. Olly Murs - Thinking of me. Wstałam i podałam siostrze rękę. Szybkim ruchem, który miał być tańcem, ale obawiam się, że tak nie wyglądał podeszłam do radio i  go podgłośniłam. Obie tańczyłyśmy jak głupie, wędrując po całym salonie. Głośno śpiewałyśmy piosenkę, 'wczuwając' się w nią.  Złapałyśmy się za ręce i razem zaczęłyśmy tańczyć, robić różne obroty i nie tylko. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że to mogło wyglądać nie za dobrze. Piosenka niestety skończyła się, a my zaczęłyśmy robić pudding świąteczny. To Angielska tradycja, nie miałyśmy zamiaru jej przerywać. Do domu ktoś wszedł, po paru sekundach zobaczyłam, że to Chelsea. Nic nie mówiłam tylko rzuciłam w jej stronę fartuch i uśmiechnęłam się znacząco. Piekłyśmy, gotowałyśmy do 2 w nocy. Atmosfera była wesoła i sprawiała, że to nie było aż takie nudne. Na mojej głowie była rozsypana mąką, sprawka Effy. Jednak to Chelsea najbardziej ucierpiała. Wylałyśmy na nią mleko i posypałyśmy cukrem. Kuchnia nie wyglądała zbyt ciekawie. Posprzątałyśmy ją i położyłyśmy się na kanapie. Chelsea zasnęła jako pierwsza, zaraz po niej wdała się w ten stan Ef. Zostałam tylko ja. Nie chciało mi się spać. Bardzo dużo myślałam o tym co się stało i stwierdziłam, że jest dobrze. Jutro po świątecznym obiedzie, będziemy musieli jechać do taty. Nie należało to do rzeczy, które lubiłyśmy, ale musiałyśmy. Na moich kolanach leżała głowa siostry. Ostrożnie ją podniosłam wstając. Pod jej głowę położyłam poduszkę. Poszłam do swojego pokoju i z szafki wyciągnęłam świąteczne, czerwone skarpety. Zeszłam na dół i powiesiłam je na kominku. Usiadłam przed kominkiem wyciągając prezent z kieszeni. Był to naszyjnik z malutkim kwiatuszkiem. Może to nie było coś wielkiego, ale dla mnie i dla niej znaczyło bardzo dużo. Taki naszyjnik dostała od taty kiedy była mała. Naszyjnik kiedyś należał do mamy. Zgubiła go, a ja znalazłam identyczny po paru miesiącach poszukiwania. Wiedziałam, że się ucieszy. Pewnie o tym nie marzyła, ale będzie tym bardziej wzruszona jak niczym innym. Wstałam wrzucając go ostrożnie do dużej skarpety. Poprawiłam ją i poszłam położyć się do swojego łóżka
Obudziłam się o godzinie dziesiątej. Zbiegłam po schodach na dół i zobaczyłam Effy stojąca w kuchni. Palcem podjadała nasz pudding.
- O wstałaś kochana. - Obróciła się w moją stronę udając, że wcale nie dotykała puddingu.
- Widziałam! - Zmarszczyłam oczy patrząc na nią groźnie. Po chwili parsknęła śmiechem. Podbiegłam do niej i przytuliłam ją mocno.
- Wesołych świąt siostrzyczko. - Szepnęłam jej do ucha i uścisnęłam ponownie.
- Wesołych świąt. - Powtórzyła równie cicho i oderwała się ode mnie posyłając mi uśmiech.
- To co. Prezenty? - Zaśmiała się patrząc się w ich stronę.
- No pewnie. - Powiedziałam i momentalnie ruszyłam w ich kierunku. Effy pobiegła za mną i stanęłyśmy obok kominka. Spojrzałyśmy na siebie i równocześnie rozszerzyłyśmy czerwony materiał. W mojej skarpecie była oryginalna koszulka Guns N' Roses. Byłam zwolenniczką tego zespołu, uwielbiałam ich muzykę. Ponownie wpadłam w jej ramiona. Ef trzymała w ręku jeszcze nie otworzone pudełko.
- Dziękuje. - Powiedziałam tym razem głośno i położyłam koszulkę na swoim ciele śmiejąc się. Zobaczyłam, że ona jeszcze nie otworzyła, więc zacisnęłam jej rękę na pudełku.
- Pamiętaj, że nigdy nie zapomnę. - Spojrzałam jej w oczy i zabrałam dłonie z bordowego pudełka. Dziewczyna otworzyła, po czym jej oczy zaszkliły się. Wyciągnęła palcami lekko naszyjnik. Założyła go na swoją szyję i zapięła. Łzy spływały po jej policzku.
- To najlepszy prezent jaki mogłaś mi dać. - Już trzeci raz uwięzione byłyśmy w swoich ramionach, ale wcale mi to nie przeszkadzało
Parę godzin potem zjadłyśmy świąteczny obiad i pośpiewałyśmy parę kolęd. Przyszedł czas, kiedy musiałyśmy jechać do Ojca. Starałyśmy się przeciągnąć obiad jak najdłużej, ale tak już dalej być nie mogło, kiedyś musiałyśmy tam jechać. Droga trwała parę godzin. Zaparkowałyśmy auto koło jego domu i weszliśmy z niechęcią. Od razu poczułyśmy zapach papierosów. Na wprost stał mój Ojciec z nią. Mimo tego, że była wyjątkowo normalnie ubrana, to i tak było czuć od niej zapach papierosów. Nienawidziłam jej. Udawała, że kocha mojego tatę, a w środku była kobietą bez żadnych ambicji, której celem życiowym było żerowanie na czyiś zarobkach.
Wszystko zaczęło się kiedy się urodziłam. Mama umarła przy moim porodzie. Codziennie się za to obwiniam, nie ma takiego dnia, kiedy nie myślała bym o tym jakie mogło być ich życie jeśli bym się urodziła. Mama umarła, a tato był zdesperowany. Nie wiedział co robić. W środku był załamany. Jego serce rozpadło się na tysiące kawałeczków. Po jego policzkach lały się łzy. Musiał wziąć się w garść, bo miał dwójkę dzieci, którymi musiał się zaopiekować. Udało mu się to. Mieszkała z nami babcia, jedyna kobieta, którą interesowałyśmy. Zaczynało być w porządku i wtedy pojawiła się ona. Brązowowłosa kobieta o pięknym uśmiechu i idealnej figurze. Z początku udawała wspaniałą osobę i traktowała nas jak swoje córki, a kiedy zrozumiała, że owinęła sobie tatę wokół palca, zaczął się najgorszy okres mojego życia. Beck słuchał każdej jej zachcianki, robiła się dla nas coraz bardziej zwyrodniała. Po pewnym czasie posunęła się do okropnego czynu. Uderzyła trzy letnią Effy w twarz. Wszyscy byli oburzeni, nawet ojciec, lecz ona znowu powiedziała mu, że nie chciała, że emocje nią zawładnęły, że nas kocha i, że to już był ostatni raz. Po raz kolejny jej uwierzył. Babcia Marry stwierdziła, że tak nie może być. Spakowała nas i wyprowadziła się o 200 km dalej. Od tamtego czasu było dobrze, dorastałyśmy i powoli przybywały nam lata, ale nie tylko nam. Babcia miała już 87 lat. To nie ona nam już pomagała, ale to my jej. Nie wyobrażałyśmy sobie bez niej życia, ale się stało. Umarła. Nie miałyśmy już matki, babci, nikogo. Nie miałyśmy gdzie wrócić. Pozostało nam zostać tutaj, w domu babci. Nie było nam dobrze tu mieszkać, wszystko przypomniało nam ją. Zaczęłyśmy odkładać pieniądze i podjęłyśmy dorywczą pracę. Uzbierałyśmy wystarczająco pieniędzy i sprzedałyśmy dom. Wyprowadziłyśmy się o 20 km od starego miejsca zamieszkania. Newcastle. Te miasto tętniło życiem. Właśnie tego potrzebowałyśmy.
_____________
CZYTASZ - KOMENTUJESZ!
Przepraszam, że tak późno, ale nie jestem robotem i nie potrafiłam szybciej. Nie podoba mi się ten rozdział za bardzo. Jest nudny, ale to dlatego, że to musiałam napisać, żeby kontynuować. Mam już świetne pomysły na dalszy ciąg wydarzeń. Chciała bym już je napisać, ale będzie to zdecydowanie za długie. Wszelkie pytania i wątpliwości zgłaszajcie na mój tt - @freehugshoney . Pozdrawiam. x

22 komentarze:

  1. Aj tam marudzisz rozdział jak najbardziej jest w porządku. Czekam na kolejny rozdział/ @kasia_17

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak najbardziej ok. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj trafiłam na twojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały :D Są cudowne <3 Czekam na więcej :D Mogłabyś mnie informować o kolejnych rozdziałach ?? Mój tt : @Nialler_Foods

    OdpowiedzUsuń
  4. INFORMUJ MNIE TE przeczytałam wszystlue rozdziały bez odpoczynku zdarzyło ze sie poplakalam masz niesamowity talent.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowity jak zawsze. *___*
    Pisz dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. super ale nie był nic o Niall'u :[
    ale fajny jest ! :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TO CO ŻE NIE BYŁO NIC O NIALLU!
      Było o jej życiu kurde a to też jest ważne!
      Nara.

      Usuń
  7. Rozdzział świetny , dodaj jak najszybciej C.d

    OdpowiedzUsuń
  8. Super czekam na kolejny ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne :* Czekan na następny :*

    Zapraszam do mnie :*
    http://is-one-way-or-another.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne.! Pisz dalej..nie mogę się doczekać następnego rozdziału. xxx

    OdpowiedzUsuń
  11. A wiec komentuję bo chcieliście..ale co do rozdziały to naprawdę cudowny ..ogólnie blog mi się podoba :]

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny..najlepszy jaki do tej pory czytałam. Czekam na kolejne.

    OdpowiedzUsuń
  13. Gadasz bzdety ! *.* Jak zawsze świetny,porywczy,cudowny rozdział ! <3 Kocham ! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ! ♥_♥

    Pozdrawiam Milena xx.

    OdpowiedzUsuń
  14. Pisz dalej! xx Już nie mogę się doczekać <3 A przy okazji to gadasz bzdury! - Rozdział jest świetny :3

    OdpowiedzUsuń
  15. świetne opowiadanie :) czekam na następny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.! I wcale to nie było nudne.! ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. dobrze jest, czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń